Jeśli by się wgłębić w teorię nieskończoności uderza jedna nieprawidłowość, nieskończoność ma początek, punkt z którego startuje, jest mim zero. Jest to oczywista wada tej teorii, nieskończoność nie ma ani początku, ani końca. Ktoś zapyta dlaczego? Jeśli w nieskończoności jest jedna granica, to musi istnieć i druga granica. Bardzo prost logiczny dowód.
Identycznie jest ze wszechświatem, nie ma granic, a więc jest nieskończony, nie ma początku ani końca. Wszelkie teorie o wielkim wybuchu zakładają istnienie początku. Trudno się z tym zgodzić, bo jak jest początek to jest i koniec, a jeśli tak to są granice. Dla człowieka żyjącego w realnym świecie trudno jest zrozumieć, że może istnieć coś co nie ma granic.\
Dla współczesnego człowieka, uzbrojonego w super teleskopy, granicami wszechświata są gwiazdy których dosięgną. Czy tak trudno zrozumieć, że ten wycinek wszechświata, ogarnięty ludzką techniką ma granice, ale są to granice poznania? To nie są faktyczne granice bo ich nie ma.
Niedawno świat obiegła informacja że dwie masywne galaktyki się zderzają, galaktyki milion razy większe od naszej, . Coś takiego powinno wywrócić teorię wielkiego wybuchu, unicestwić ją. Czy to nastąpiło? nie sądzę bo pierdzistołki nie odstąpią od swoich stołków, I tu jest problem astrofizyki. Jeśli coś jest nieskończone to można badać tylko wycinek dający się ogarnąć naszymi zmysłami i instrumentami.
Naukowcy myślą, że swoimi ziemskimi instrumentami mogą dotrzeć do początków wszechświata/ Jakież to zabawne. ale niestety dające niezły zarobek, szanowanie i tytuły profesorskie.
