Chodzi o specjalnego prokuratora Muellera, zatrudnionego w Ministerstwie, czyli w Departamencie Sprawiedliwości rządu USA, podległego prezydentowi USA Trumpowi. Co badał Mueller? badał czy Donald Trump miał podczas kampanii wyborczej konszachty z Rosjanami i czy potem utrudniał śledztwo w tej sprawie. Mueller narobił gnoju i podał się do dymisji.
Mueller oczywiście nic nie udowodnił, wydał z państwowej kasy kilkaset milionów dolarów, zniszczył kariery paru ludziom, innych obsmarował gównem, przyłapał kilku na mówieniu nieprawdy w zeznaniach przed komisjami senackimi, jednego wsadził na 3 lata nie za kontakty z Rosjanami ale za posiadanie prywatnych kont za granicą, co jest niezgodne z prawem USA.Można powiedzieć że prokurator Mueller rozpracowywał ludzi z otoczenia sztabu wyborczego Trumpa, zapewne republikanów, sam prokurator jest demokratą.
Dziwi mnie jedno, dlaczego prokurator Mueller nie zatrudnił dziennikarza śledczego Piątka, specjalistę od ubierania we współpracę z Rosjanami każdego? Wydałby znacznie mniej kasy, sam leżałby bykiem na Hawajach, a dowody same by płynęły do teczki i byłyby miażdżące. Mógłby też zatrudnić paru specjalistów z Konfederacji, koszt znikomy.
Dziwna jest ta Ameryka, gdyby prokurator Mueller pracował w Polsce, to Tusk już dawno siedziałby w celi z konszachty z Putinem, za ojro przywiezione w reklamówce, za mataczenie przed komisjami sejmowymi, lub niemówienie z braku pamięci itp. Czy w USA przesłuchiwany może zasłaniać się brakami pamięci?
