Jak sięgnę pamięcią, nigdzie nie czytałem, nikt nie zasugerował, że w XXI wieku miasto prawie 3 milionowe wszystkie swoje ścieki wpuściło do rzeki przy której leży. Ale nie to jest najważniejsze, znacznie ważniejsze jest to, ze ekolodzy ustalili że te ścieki nie szkodzą, ot normalna sprawa, rzeka sobie poradzi z odchodami z Warszawy.
Czym się kierują ekolodzy z Warszawy mówiąc że te ścieki nie są szkodliwe, że te ścieki nie zabiją życia Wisły na kolejne dziesiątki lat? Ile ci profesorowie dostali w łapę żeby takie głupoty wypowiadać, dlaczego oni są profesorami i specjalistami od ekologi? Chyba tylko dlatego że odchody tak postępowego miasta jak Warszawa nie szkodzą, są jak perfumy od Diora, są jak nawóz wszelakiego życia. Tak jak spółkowanie gejów prowadzi do wzrostu urodzin dzieci.
Sowiecka nauka byłaby bardzo zadowolona z takich profesorów - naukowców.
