Dzięki obradującej komisja do spraw wyjaśnienia afery hazardowej, dowiedziałem się że między innymi dla wyjaśnienia całej sprawy, należy przede wszystkim wyjaśnić jaki tytuł naukowy otrzymała pani B. Kempa w 1990r .Wywołało to u mnie pewien dyskomfort. Właściwie, to przestałem rozumieć linię logicznego rozumowania posłów, w wyjaśnieniu tego co chciał załatwić Miro, Zbynio i inni na cmentarzu.
Jednak wszystko kręci się wokół intelektualistów, stawiających rześkie pytania mające wyjaśnić niezrozumiałe meandry życia politycznego
Podobnie, lecz nieco w innej konwencji, toczy się zagorzała ogólnonarodowa dyskusja we Francji. Dotyczy ona decyzji prezydenta, o przeniesieniu szczątków pisarza Alberta Camusa, do paryskiego Panteonu. Jest to miejsce spoczynku wielu sławnych Francuzów. W krypcie Panteonu znajdują się m.in. grobowce: Woltera, Jana Jakuba Rousseau, Honoré Mirabeau, Victora Hugo, Emila Zoli, Jeana Jaurèsa.
Alber Camus, zmarł tragicznie 4 stycznia 1960 roku, w wypadku pod Paryżem w wieku 47 lat. To wydarzenie, zakończyło pewien okres francuskiego intelektualizmu, gdyż autor Dżumy, jest uważany, zresztą po dziś dzień, za ikonę myślicieli, publicystów i filozofów, który w swoich przewidywaniach: nigdy się nie pomylił.
Camus urodził się w 1913 roku w Algierii. Nigdy nie czuł się dobrze w intelektualnych kręgach Paryża, do którego przeprowadził się w 1940 roku. Ów dyskomfort, wywołany, był faktem, że wywodził się z kręgu pied-noir(czarnych stóp), czyli francuskich kolonizatorów Algierii. Wówczas też powstały główne tezy jego filozofii (kręgów absurdu), Człowiek nie może na stałe znaleźć styczności ze światem, stąd też nie ma innego wyjścia jak nieustannie się buntować. Co było i jest swoistym wyznacznikiem dla różnej maści lewicowych myślicieli. W trakcie II wojny światowej, należał do ruchu oporu, gdzie redagował gazetę Combat. To ta gazeta, posłużyła mu, jako trybuna do sprzeciwienia się, użyciu bomby atomowej, przez Amerykanów, w ataku na Japonię. Nagrodę Nobla otrzymał mając 44 lata, a trzy lata później zginął w wypadku drogowym.
W 50 rocznicę jego śmierci, prezydent Nicolas Sarkozy, postanowił przenieść jego szczątki, co wywołało burzliwą debatę w całym kraju. Bowiem wykonanie tego projektu, zdaniem francuskiego prezydenta byłoby: „niezwykłym symbolem dla kraju”, a w opinii innych jest po prostu bluźnierstwem.
W debatę włączyli się od razu lewicowi publicyści zarzucając Sarkozy’emu, budowanie politycznego kapitału, na myśli człowieka, który ideologicznie odbiegał bardzo mocno od poglądów obecnego prezydenta Francji. Wiadomo bowiem, że Camus, zawsze uważał się za lewicowego myśliciela, czego nie można powiedzieć o obecnym prezydencie Republiki, uważanego za człowieka z prawicowym nastawieniu.
Kontrowersje co do przenosin szczątek pisarza, są tym większe, że on sam nie znosił odznaczeń i wszelkich honorów przyznawanych mu w kraju za twórczość. Mimo iż, przyjął Nagrodę Nobla (był jednym z 2 najmłodszych noblistów w historii), to wykorzystał ten fakt aby odnieść się do istotnych kwestii życia społeczno-politycznego, wojny w Algierii oraz ubóstwa. Poza niewielkimi wyjątkami, nie przyjmował odznaczeń. A jeśli to robił, wówczas nie szczędził sobie cierpkich uwag. Po tym jak otrzymał medal za udział we francuskim ruchu oporu powiedział: Byliśmy do tej pory dupkami, teraz jesteśmy dupkami z medalami.
Gdy otrzymał Nagrodę Nobla, stwierdził: Ta nagroda została przyznana mi na wyrost.
Potomkowie Camusa są podzieleni, co do jego przenosin ale znajdują się obecnie pod presją polityczną, prezydenta Francji. Przeciwnicy tej decyzji, z Olivierem Toddem najbardziej znanym biografem Camusa, mówią wprost, że Sarkozy próbuję zbić w ten sposób kapitał polityczny. Bowiem jako prezydent: „na pewno nie czytał, ani nie rozumie dzieł wielkiego pisarza”. Komentatorzy są zgodni, co do tego, że jest to posunięcie o mocno politycznym charakterze, bowiem taka decyzja, to ukłon w stronę, głosów wszystkich emigrantów przebywających we Francji. Z drugiej strony, Sarkozy stara się przyciągnąć do siebie intelektualistów, odnoszące się do tej pory bardzo sceptycznie do jego poczynań. Tym bardziej że Camus odnosił się dosyć krytycznie do działań władzy państwowej. Po interwencji Francuzów w Algierii, został zapytany o ocenę wydarzeń (jego matka w tym czasie ciągle tam mieszkała):
Jeśli mam wybierać między sprawiedliwością a matką, to wybieram własną matkę
Manewr, który wykonuje w ten sposób Sarkozy, to swoisty głos, w toczącej się debacie o tożsamość narodową Francji. Wypełnionej emigrantami oraz borykającej się z wieloma problemami społecznymi, związanymi z tym zjawiskiem. Rozstrzygnięcie, nie wydaje się oczywiste. Jednak jedno jest pewne, Sarkozy potrzebuje Camusa, ale Camus nie potrzebuje Sarkozy’ego.
Inne tematy w dziale Polityka