Brockley Sid Brockley Sid
62
BLOG

Omamy Obamy cz.2

Brockley Sid Brockley Sid Polityka Obserwuj notkę 9

 Niewielka miejscowość Prenstonburg w stanie Kentucky, dziennikarz radiowy BBC Gary Younge, wśród zgromadzonych przypadkowo mieszkańców, przeprowadza ankietę na temat prezydentury B. Obamy. Ilu z was uważa obecnego prezydenta za muzułmanina? – 7 spośród 14 zgromadzonych odpowiedziało twierdząco. Czy prezydent jest socjalistą- 10 osób odpowiedziało- tak. Czy Obama jest marksistą? Na to pytanie 11 osób spośród 14 odpowiedziało twierdząco. Ilu z was sądzi że Obama urodził się w USA – nikt nie podniósł ręki.
Wydawałoby się że Ameryka to monolit, stabilność, wzorzec godny do naśladowania. Nic bardziej mylnego, mieszkańcy niewielkich miejscowości, miasteczek czują się zagrożeni, ze względu na fakt, że wielka ilość osób w ich otoczeniu pozbawiona jest pracy, traci domy, nie jest w stania spłacać rat za samochód.  W powietrzu unosi się rozgoryczenie i rozczarowanie poczynaniami obecnej administracji. We wspomnianej audycji głos zabiera pewna kobieta i nieco oskarżycielskim tonem mówi: Obama od samego początku był traktowany ulgowo. Tylu mieszkańców Ameryki jest sceptycznych wobec tej prezydentury dlatego że w trakcie kampanii prezydenckiej – zawiodły media na całej linii- nie pokazując prawdziwej przeszłości, obecnego prezydenta, ani też nie zadając trudnych pytań. Od początku Obama był traktowany jak celebryta, a wszyscy odnosili się do niego, zwracając przede wszystkim uwagę na jego powierzchowność. To esencja obecnych problemów.
 Wśród mieszkańców takich właśnie miejsc, które o tyle różnią się od wielkich aglomeracji, że ludzie mówią tam to co czują, i jest to głos większej części Ameryki, ze względu na dużą liczbę wysiedleń i bankructw, ukuło się powiedzenie: wszystko jest na sprzedaż. Dla ludzi, mieszkających w takich miasteczkach istnieje proste wytłumaczenie dla wciąż pogarszającej się sytuacji materialnej, a brzmi ono: administracja Obamy. Ciąg logiczny, który wiąże się z panującą sytuacją. Jednak trzeba postawić pytanie czy rzeczywiście istnieje bezpośrednia korelacja, pomiędzy upadkiem ekonomicznym niektórych części USA, a działaniami na szczeblu rządowym? Myślę że odpowiedź nie może być jednoznaczna. Jednak poziom rozczarowań jest proporcjonalny do złożonych w trakcie wyborów obietnic, a właściwie zaczarowanie wyborców hasłami: stać nas na zmianę, odzyskajmy dla siebie Amerykę, Tak możemy. Które z perspektywy pierwszego roku piastowania urzędu, nabierają coraz bardziej demagogicznej czy wręcz demonicznej formy. Nastąpiła obiecywana zmiana, owszem, lecz na gorsze. Ceny nieruchomości spadają, bezrobocie szybuje do niespotykanych dotąd poziomów, wojny ciągną się dalej.
W rytm krytycznych głosów włączyły się również różne organizacje rasistowskie, które widzą szansę w kłopotach z którymi boryka się współczesna Ameryka. Jako, jeden z argumentów  przeciw czarnoskóremu prezydentowi, rasiści przywołują dane na temat sprzedaży broni, która wzrosła o 50%, w stosunku do poprzednich prezydentur. Ostatnio wokół Kapitolu ktoś rozrzucił ulotki z wizerunkiem lwa, a pod nim napis: „Zoo ma swojego Afrykańskiego lwa, a Biały Dom ma łgającego Afrykanina”.
 Jak podkreślają eksperci nie jest to jedynie wybryk grupy uprzedzonych fanatyków, lecz zorganizowany ruch, który ma w ręku solidne argumenty. Obama bowiem podniósł podatki dla bogatych obywateli, zwiększa wydatki publiczne, a proponowana reforma zdrowia przyprawia o palpitacje serca nawet jego największych zwolenników. Czyli czas złudzeń powoli w Ameryce zamienia się w otwarty sprzeciw, tym bardziej że jego spór może przebiegać wzdłuż linii, którą nakreślać będzie rasa.Atmosferę podgrzała dodatkowo „sprawa Gatesa” aresztowanego czarnoskórego nauczyciela akademickiego Henry’ego Gatesa, którego ujęcie, prezydent Obama, określił jako „głupie”. Co od razu wywołało komentarze o „głęboko zakorzenionej nienawiści wobec białych ludzi”. Zresztą działania które podejmuje, prezydent USA, przytwierdzają jego krytyków w takich określeniach. Bowiem jego administracja zbojkotowała Przeglądową Konferencję ONZ dotyczącą wdrażania praw antyrasistowskich z Durbanu (Durban II). A postanowienia tej konferencji są znane oraz ignorowane. Jak wynika z dokumentów pierwszej konferencji w Durbanie 2001, korelacja między ubóstwem a kolorem skóry, jest głęboko zakorzeniona. Czarni w USA wciąż mają dramatycznie wyższy stopień śmiertelności noworodków, zakażeń HIV, uwięzień i bezrobocia, ale także niższe płace, poziom życia, czy stopień posiadania nieruchomości. A co za tym idzie przeciętna czarnoskóra rodzina ma dochód netto na poziomie jednej czwartej średniej krajowej. Przez co również mniejszy dostęp do kredytów hipotecznych. Natomiast, przez tak wielką różnicę w dochodach, czarnoskórzy są „skazani” na kredyty hipoteczne o znacznie podwyższonym ryzyku tzw. (subprime mortgages). Oznacza to że te rodziny, oprócz długów, nie mają zbyt wiele do zaoferowania przyszłym pokoleniom. Ale z pomocą wkracza tutaj prorok Obama, który oprócz kontrowersyjnych wykupów długów, działa tak aby zamożni Amerykanie, zostali sprowadzeni do poziomu przeciętnych biedaków.
I obawiam się że prezydentura Obamy jest taką niebezpieczną randką z historią, która ma swój tragiczny koniec. Bo nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jego działania są kopią zdarzeń, które dokonywały się w latach 90 w RPA. Gdzie Nelson Mandela, obiecując wyzwolenie i jakościową zmianę doprowadził na skraj upadku bardzo bogaty kraj. Być może, porównanie jest zbyt drastyczne i finał będzie inny, jednak podsumowanie pierwszego roku prezydentury Obamy wypada jak najbardziej negatywnie. Tym co w Obamie, jest z politycznego punktu widzenia, fascynujące to fakt że posiada on zdolność manipulowania obywatelami, w poszukiwaniu potwierdzenia słuszności swoich działań.
 
Audycja dokumentalna BBC World Service Sprzeciw wobec Obamy, nadana 1 lutego 2010 r.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka