G. B Shaw cynik i autor do którego często wracam, powiedział kiedyś: „Człowiek dzisiejszy, taki jak my, nie utrzyma się długo, niszczy on sam siebie, jego prawa polityczne, handlowe, międzynarodowe zdradzają go, zdradza go jego wiedza”. Tylko co powoduje że mamy taki poziom debaty publicznej na który niemal wszyscy narzekają? Częściowo winna jest właśnie, nasza wiedza – nadająca obiegowym informacjom coraz większej prędkości, przez co zatracana jest w pewnym stopniu teść informacji. Dziennikarze mają prawo do pomyłek, ale co w sytuacji kiedy ma się wrażenie, że w znacznej mierze debata publiczna prowadzi do nikąd lub jest pomyłką? Odpowiedzi na te pytania miała ułatwić debata kończąca Kongres Mediów Obywatelskich.
Igor Janke zaproponował dyskusję o mediach. Wielopłaszczyznowość problematyki – wskazywała że będzie gorąco. Kino Kultura, jeden z ostatnich rzędów, czarna marynarka, kilka przygotowanych wcześniej pytań i tez, o świecie medialnym - to ja - czekam z ciekawością. Wokół dosyć sporo osób zajmujących miejsca w sali kinowej – to zgromadzeni, również czekający z nie mniejszą ciekawością na to, jaki „bagaż medialnych” tez i wniosków przyjdzie nam rozpakować obnażając zarazem wszystko to co nas obserwatorów i ich dziennikarzy boli i nurtuje. Rozpoczyna się efektownie od wyświetlenia fragmentu programu amerykańskiej stacji CNN. Nietypowego, bowiem do programu publicystycznego Crossfire, prowzadzonego przez dwóch dziennikarzy, zaproszony został komik John Stuart, który w zamieniając całą audycję w groteskę, wytyka, między salwami śmiechu publiczności, istotne problemy dziennikarstwa i debaty publicznej. Zresztą puszczony fragment miał zainspirować całą dyskusję i tak się niewątpliwie stało. Cała amerykańska historyjka z CNN-u zawierała w sobie kilka bardzo ważnych moim zdaniem przekazów, obnażanych bezlitośnie istotę debat:
1. 1.Dziennikarze bardzo często szkodzą zamiast pomagać opinii publicznej. Przede wszystkim przez to że tworzą zamieszanie zamiast wyłaniać ważne kwestie
2. 2.Programy publicystyczne, w tym różne debaty toczące się na oczach milionów widzów, stanowią bardzo często realizację strategii polityków (sic!). O czym nie do końca zdają sobie sprawę prowadzący dziennikarze
3. 3.Chorobą która trapi wielu dziennikarzy jest płytkość i pobieżność kreowanych przez nich poglądów.
4. 4.Wrażenie bezsensowności sporu prowadzonego trakcie programu to nic innego jak objaw lenistwa i braku przygotowania.
5. 5.Wszystko co mają do przekazania dla widza dziennikarze to odruchowo reakcyjne komentarze.
6. 6.Mamy 30 minut na 24 godziny i wciągu tego czasu musimy dać każdej stronie, tak jak tylko potrafimy, okazję do walki.
Całkiem cynicznie, niektórzy powiedzą prawdziwie, rozpoczął redaktor Sekielski – stwierdzeniem, że główna rola misyjna, leży przede wszystkim na mediach publicznych, nigdy nie leży po stronie mediów komercyjnych. Media komercyjne są przede wszystkim napędzane prostymi potrzebami widza, więc ambitność ma tu ograniczony charakter. Zresztą, słuchaczom dyskusji nie pozostawił złudzeń, odpowiadając na zarzuty dotyczące sprzyjania TVN rządzącym – zawsze można przecież wybrać inny kanał.
I w pewnym sensie tak było, zwłaszcza gdy pojawiła się możliwość wyrażania własnych opinii na temat stanu mediów w Polsce. Dobór członków panelu dyskusyjnego spowodował że nie można było się nudzić. Ciekawie zaprezentował swoje poglądy dotyczące mediów Krzysztof Skowroński – nie da się ukryć że w Polsce dziennikarze mają problem, wiąże się on przede wszystkim tematów które poruszają, często nieistotnych. A pieniądze– zdaniem Skowrońskiego – mają zgubne działanie zarówno na dziennikarzy jak i ich pracodawców – zamieniają bowiem potrzebę intelektualnej strawy, na proste marketingowo rynkowe potrzeby klientów, oglądających reklamy. Konkluzja- dziennikarstwo, w ten właśnie sposób, traci swoją wartość lub się stacza.
Obecni jasno podkreślili że widzą problemy które narastają przed mediami i dziennikarstwem, Igor Janke wytknął, w tym również sobie, że poziom debaty publicznej spada z upływającym czasem, bardzo szybko. Czy można wypracować, wspólne mechanizmy – zapobiegające temu procesowi? Konkretnej receptury chyba nie ma. A pycha jest problemem? Wykrzyknęła pewna pani ze środka sali. Do tego odniósł się szef S24 – mówiąc – na dziennikarską pychę powinniśmy zwracać na pewno uwagę i czynimy to często. Zresztą odniosłem wrażenie że słowa te wypowiedziane były całkowicie szczerze przez pana Igora.
Poza ciekawymi wnioskami z publiki mówiącymi o upadku mediów i dziennikarzy, pojawił się głos o wyższości Brazylii nad Polską, i „kolorowymi” tezami w postaci: „Ludzie gdzie my żyjemy!”. Było niewątpliwie ciekawie, a nawet na wzór Crossfire – groteskowo.
Niektórzy jeszcze przed debatą w komentarzach pod notką redaktora Jankego pisali że nie warto, nie ma sensu, możliwe są tylko rozwiązania kategoryczne albo siłowe. Jednak ta debata pokazała na pewno że warto rozmawiać. Co prawda ostatecznych i gotowych rozwiązań nie przedstawiono, jednak padły ciekawe opinie diagnozujące stan nie tylko dziennikarstwa lecz również mediów- samych w sobie. I mylne jest tu mniemanie że dziennikarze patrzą na rzeczywistość przez perspektywę tylko własnej pracy, pomijając to co najistotniejsze czyli opinię i odczucia oglądających.
Czy debata była interesująca czy nie, czy przyczyniła się do sformułowania odpowiedzi na dręczące pytania? Tego zdecydowanie nie da się określić. Na pewno i mówię to ze swojej perspektywy, była ważna i co bardziej istotne, pozwoliła bliżej poznać opinię ludzi tworzących media ale również głos sali, który przecież jest głosem nie tylko „ludu” ale i blogerów.
Inne tematy w dziale Polityka