Brockley Sid Brockley Sid
318
BLOG

Oda do zdrowia w wydaniu amerykańskim

Brockley Sid Brockley Sid Polityka Obserwuj notkę 5

I wielkim biciem dzwonów powstali wszyscy chorzy, lecząc swoje rany w radości darmowej służby zdrowia. Taki fragment w iście biblijnym stylu przyszedł mi do głowy kiedy, czytałem o przeforsowaniu przez prezydenta Stanów Zjednoczonych reformy systemu opieki zdrowia. Wiele porównań przychodziło do głowy, obserwatorom, komentatorom i znawcom przedmiotu. Ale chyba najtrafniej określił postępowanie Baracka Obamy, Henry Kissinger, porównując go do mistrza szachowego, który rozpoczął swoją grę w sześciu równych partiach, jednak żadnej nie ukończył. Jak się okazuje, można z całą pewnością stwierdzić że udało mu się ukończyć z sukcesem jedną z nich. Zwycięstwo w dziedzinie powszechnego pakietu ubezpieczenia zdrowotnego jest tym bardziej doniosłe, że cały projekt reformy wydawał się całkowicie przegrany, kiedy ostatecznie 23 marca tego roku podpisał ustawę (liczącą bagatela 2400 stron).
Mimo tego że większość Amerykanów jak pokazują badania, nie aprobuje prezydentury Obamy oraz działań które prowadzi, to przyznać trzeba że właśnie teraz kiedy postawił na szalę cały swój autorytet aby przeforsować ustawę, nadarza się okoliczność podreperowania poparcia, lub powrotu polityki „zmiany” na tory popularności.
Co oznacza nowy system opieki zdrowotnej zaproponowanej w ustawie dla Ameryki? Na pewno skrajnością jest bicie na alarm, wielu organizacji prawicowych, które analizując koszty całego pakietu, zarzucają Obamie krzewienie socjalizmu czy wręcz komunizmu, wyrośniętego z jego lewackiej natury. Jednak synteza której dokonał jeden z amerykańskich think-thanków RAND, a dotycząca całej reformy, sugeruje bardzo wiele.
Przede wszystkim, ustawodawca, nie przewidział jak będą rozrastać się koszty całego przedsięwzięcia. Na pewno jednak koszt przewidziany pierwotnie będzie znacznie większy niż zakładano. Sercem obecnej reformy zdrowia jest ujęcie w karby przepisów, ubezpieczycieli sprzedających pojedyncze polisy zdrowotne. Czyli odgórna regulacja, wartej miliardy dolarów, sfery gospodarki. Ubezpieczyciele w nowej reformie nie będą mogli jak dotychczas dowolnie podnosić składek na ubezpieczenia, lub w określonych sytuacjach cofać polis. W zamian za te ustępstwa, firmy oferujące polisy, otrzymają możliwość ubezpieczenia około 32 milionów nowych klientów – za co zapłaci państwo. Ubezpieczyciele będą musieli sprostać ubezpieczeniowym planom minimum dla osób do tej pory nie posiadających polisy i najważniejsze o odpowiednio niskiej cenie. 
Rok 2014 będzie datą kiedy 32 spośród 49 milionów nieubezpieczonych, będzie mogła skorzystać z nowej reformy. Osoby zarabiające do 88 tysięcy dolarów rocznie uzyskają subsydia rządowe tak aby stać ich było na ubezpieczenie, najbiedniejsi otrzymają prawie całkowity pakiet ubezpieczeniowy na opiekę zdrowotną.
Inny libertariański think-thank Cato Institute, przeanalizował wpływ reform, podobnych do obecnie podpisanej ustawy, w stanie Massachusetts, gdzie działają bardzo podobne rozwiązania już od kilku lat. Wnioski, okazują się druzgocące dla obecnego amerykańskiego rządu. Przede wszystkim, reforma nie poprawiła w żaden sposób stanu zdrowia mieszkańców, ale doprowadziła do kolejek w prywatnych przychodniach (co jest zjawiskiem niezwykłym jak na tamte warunki). A co najbardziej istotne, think-thank wskazał że kontrola kosztów była i jest najsłabszym punktem przeprowadzonych zmian w tym stanie. Okazało się bowiem, że koszty ostateczne są większe o jedną trzecią od zakładanych. I nie jest prawdą, jak utrzymują krytycy, że najsłabszy punkt reform zdrowotnych to fakt że zwykli ludzie będą musieli płacić więcej niż dotychczas za pakiety zdrowotne, tylko fakt że większość Amerykanów skończy z bardzo podstawowymi pakietami zdrowotnymi, nie przewidującymi bardziej skomplikowanych zabiegów zdrowotnych.
Koszty na które powołują się prawie wszyscy zainteresowani tematem, całkiem transparentnie wytypowała Kancelaria Budżetu Kongresu (CBO). Z przedstawionych wyliczeń wynika że koszt reform zdrowia, będzie wynosił 940 miliardów dolarów w ciągu następnych dziesięciu lat. Z czego 400 miliardów zostanie wydanych do 2020 roku na rządowe subsydia zdrowotne, a 500 miliardów ogólnie na system. A to oznacza dla budżetu federalnego deficyt w wysokości  1 biliona dolarów!
Niektórzy w ocenach nowej reformy posuwają się jeszcze dalej tak jak republikański kongresmen Paul Ryan, który całe zamieszanie nazywa „fiskalnym Frankensztajnem”, ponieważ jak wynika ze zleconych przez niego analiz, koszt zaproponowanych reform w latach 2014-2023 będzie wynosił 1.6 biliona dolarów, a nie jak zakłada rządowy ośrodek 940 miliardów.
Jak pokazują ośrodki badania opinii publicznej zdania co do przedsięwzięcia zaproponowanego przez Obamę, są mocno podzielone. Jednak moim zdaniem z politycznego punktu widzenia, nie jest brana pod uwagę jedna zasadnicza kwestia. Obama gwarantując opiekę zdrowotną 32 milionom nieubezpieczonych dotąd obywateli, zapewnił sobie kilka jeśli nie 20 milionów pewnych głosów w kolejnych wyborach prezydenckich. A to już poważne zaplecze wyborcze zapewnione jednym podpisem pod ustawą.
 
A co na to biznes? O reformie zdrowia, naprawdę nie można doszukać się pozytywnej opinii wśród przedstawicieli amerykańskiego biznesu.
 
W 1935 roku ślepy senator zadał takie pytanie: „a czy nie jest to przypadkiem taka malutka, sprytniutka odrobina socjalizmu?” – to słowa Thomasa Gore’a z Oklahomy, który w ten sposób kontestował wówczas powstanie systemu zabezpieczeń socjalnych. Wszyscy zgadzają się co do jednego, ta ustawa zdrowotna ma przede wszystkim historyczny wymiar w dziejach Ameryki. Przynajmniej z tego powodu że lista prezydentów, którym nie udało się to co Obamie, jest długa:
Teddy Rooswelt – sto lat temu, bez skutku.
Franklin Rooswelt – dwa podejścia w 1930 roku i w 1940 roku
Harry Truman –bez skutku
Dwight Eisenhower- bez skutku
Lyndon Johnson – przyniósł opiekę zdrowotną dla najstarszych i najbiedniejszych.
Richard Nixon, Jimmy Carter i Bill Clinton –wszyscy próbowali każdy przegrał.
Jednak tak naprawdę pytanie, które spędza sen z powiek biznesmenów, na których pracy budowana jest przecież potęga gospodarcza Ameryki, jest prozaiczne -  jakie ważne elementy pomija podpisana reforma? Przede wszystkim wizja przyszłości systemu zdrowotnego wydaje się być tutaj dosyć niechętna wobec biznesu. Dlatego że każdy pracodawca, zgodnie z nową ustawą, zatrudniający powyżej 50 osób będzie zmuszony do zapewnienia ubezpieczenia zdrowotnego swoim pracownikom, w przeciwnym wypadku musi liczyć się z karą.
Krytycy zarówno konserwatywni jak i lewicowi podkreślają że największym błędem ustawy zdrowotnej jest umieszczenie w sercu całej reformy „biznesu”, który może okazać się ładunkiem niszczącym. Lewicowi komentatorzy uważają że firmy zrzucą na barki państwa całkowity koszt ubezpieczeń pracowniczych co jeszcze bardziej obciąży budżet centralny, natomiast konserwatyści uważają że nowy system rozchwieje na tyle gospodarkę że nie będzie możliwości powrotu do systemu wolności gospodarczej dającego prosperity krajowi przez ostatnie stulecia.
Aby zobrazować przynajmniej część problemów które ma rozwiązać nowa reforma warto przywołać przykład firmy General Motors która ocenia że do każdego wyprodukowanego samochodu dodaje 1500-2000 dolarów tylko na zabezpieczenia związane z obecną opieką zdrowotną. Kolejny raz w tej kwestii, ciekawą analizę przedstawił wspomniany wcześniej RAND Corporation, który stworzył obraz skutków wprowadzanej reformy. W wykonanej syntezie wzięto pod uwagę 38 gałęzi gospodarki na przestrzeni 19 ostatnich lat. Porównując jednocześnie amerykańskie firmy z ich kanadyjskimi odpowiednikami – aby bliżej zrozumieć światowe trendy. Z analizy wynika jasno, że przedsiębiorstwa w których pracownicy byli ubezpieczani przez pracodawcę rozwijały się znacznie wolniej niż w tam gdzie ta proporcja jest odwrotna.
Z ekonomicznego punktu widzenia Obama zrobił zbyt mało aby kontrolować koszty ustawy. Zabójcze może okazać się dla przyszłości Ameryki niedoszacowanie, bowiem wedle niezależnych opinii, pół miliona spodziewanych narodzin dzieci w każdym roku, oraz ostateczny koszt reformy na poziomie 20-25% wpływów budżetowych do 2025- to aberracja, której system gospodarczy może nie wytrzymać.    
I chociaż republikanie obiecują uchylenie ustawy i zastąpienie jej nową, to jedno wydaje się pewne, rzeczywiste skutki ekonomiczne nie są możliwe do przewidzenia a biznes amerykański będzie musiał zmagać się z efektami ustawy przez długie dekady.  
O czym śpiewały Odysowi syreny, pod jakim imieniem ukrywał się Achilles pośród kobiet – choć to sporne kwestie, nie są bynajmniej poza wszelkim domysłem – T. Browne
 
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka