Nieżyjący już Stanisław Wachowiak, wielki działacz społeczny i polityk w pamiętnikach opublikowanych po wojnie przedstawiał cienie i mroki polskiego życia politycznego w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Tuż przed samym wybuchem wojny w 1939 roku, był na oficjalnym bankiecie w którym uczestniczyło kilku oficerów polskiego kontrwywiadu, napisał: „poglądami wielu oficerów byłem przerażony. Byłem także zdumiony fantazjami, jakimi ich karmiono. Fantazje te dotyczyły głównie stanu przygotowania armii niemieckiej, które było groźniejsze jakościowo i ilościowo niż nam się wydawało[..] dla mnie jedno jest pewne, że nasz aparat wywiadowczy był – jako całość – fikcją. O tych (oficerach wywiadu) można pisać fascynujące romanse, lecz do prowadzenia czy przygotowania wojny trzeba czegoś innego”.
Mam podobne wrażenie jeśli chodzi o prowadzenie polityki zagranicznej przez Polskę. Po tragedii Smoleńskiej, w przypływie emocji, słychać fantastyczne deklaracje o przełamaniu wieloletniego schematu wrogości. Publicyści bombardują stwierdzeniami, że to są nasi „Rosjanie”. Jeśli deklarację zwykłych ludzi, jestem jeszcze w stanie pojąć (sympatie wynikające z nostalgii za minionym systemem), o tyle deklarację ministra Radosława Sikorskiego że Rosja jest naszym sojusznikiem, jakoś mnie przeraża. Nie wiem czym karmieni są polscy politycy teraz, ale można się domyśleć że są to jakieś sztuczne fascynacje, podobne do tych, którymi byli karmieni oficerowie polskiego wywiadu przed drugą wojną światową. Wypowiedź ministra Sikorskiego dotyczyła kontekstu, katastrofy smoleńskiej i przytacza ją najnowszy The Economist, i być może jest zwykłym lapsusem językowym, podobnym do tego z programu BBC, kiedy nazwał Rosję demokratycznym krajem o wolnym rynku. Zaraz po tym, wyprostował tę bzdurę mówiąc, że chodziło mu jedynie o pewne aspekty systemu politycznego w tym kraju(http://www.youtube.com/watch?v=utaUBuwuaSc 3:14 – democratic free market Russia). Mam nadzieję że chodzi o jakieś chwilowe zauroczenie lub przejęzyczenie. Bo prowadzenie polityki w tym również zagranicznej tak twierdził Bismarck: to sztuka możliwości a nie wiara wypełniona dogmatami. A jeśli chodzi o możliwości, to Rosja postępuje bardzo pragmatycznie a Polska bardzo emocjonalnie. Podstawowym warunkiem dobrych interesów ekonomicznych tego kraju z całą UE było prowadzenie poprawnej polityki wobec swoich byłych satelitów. Rosja zupełnie sprawnie wykorzystała katastrofę smoleńską, żeby nadrobić wszystkie zaległości wizerunkowe wynikające z zaszłości historycznych z naszym krajem. Co otrzymała w rzeczywistości Polska, oprócz ciepłych gestów za którymi nic nie stoi? Obietnicę długoterminowego kontraktu gazowego przy jednoczesnej kontynuacji budowy rurociągu na dnie Bałtyku. Ale tak jak powiedział Putin: „Rosja powinna prezentować światu uśmiechniętą twarz”.I ta twarz jest całkiem ładna i szeroko przyjęta bez szemrania naszych polityków.
Stanisław Wachowiak - Czasy które przeżyłem, str. 169
The Economist - Russia, NATO and Europe- Marching through Red Square
Inne tematy w dziale Polityka