Przy okazji pojawienia się artykułu dotyczącego Islamu w Europie, rozpętała się dyskusja w trakcie której zabrałem głos. Pojawiły się tam argumenty, które przywołam, a które odzwierciedlają pewną ideologiczną wizję wyznawców tej religii.
W trakcie dyskusji na jednym z portali Angielskich, kilku użytkowników forum zarzuciło mi, że się nie znam, upraszczam, operuję fobiami. Bo Islam przede wszystkim nie jest tylko wypadkową do terroryzmu. Mylę się zatem (jak mi tłumaczono) i powinienem zrewidować swoje stanowisko w tej sprawie. Podstawowe argumenty, mające mnie przekonać to: większość imigrantów muzułmańskich, która znalazła się w Europie po II wojnie światowej to osoby pochodzące z Indii, Pakistanu, Bangladeszu, Maroka. Co powoduje że stanowią one monolity, najczęściej odizolowane od siebie. Jednak najważniejsze, żadna z wymienionych grup nie podziela jednego wspólnego poglądu politycznego. Przywołano tutaj przykład szyickiej organizacji działającej na terenie Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii o nazwie Fundacja Al-Khoei, która wsparła interwencję zbrojną na terenie Iraku. Znajdują się wśród tych organizacji religijnych, bardzo liczne i znane z mediów, ugrupowania zrzeszające wielu członków takie jak Muzułmańska Rada Anglii, Stowarzyszenie Muzułmanów Anglii, które wywoływały masowe protesty uliczne. Poza tym przewijał się nieustannie argument, że przecież te wszystkie islamskie organizacje działające i zarejestrowane oficjalnie nie są zagrożeniem dla Europy i Stanów Zjednoczonych. Ten ostatni argument wydał mi się wówczas najmniej przekonywujący. Do tej pory zresztą wiarygodność tego argumentu jest słaba, oprócz podziału, który bardziej porządkuje wiedzę o organizacjach religijnych, nie pojawiło się zdanie o ekstremizmie przeradzającym się w terroryzm. Poza tym wymienione grupy, nie współpracują z organami państwowymi. Obrazuje to przykład brytyjski, gdzie służby specjalne mają ogromny problem z inwigilowaniem ruchów terrorystycznych, ochranianych właśnie przez wymienione organizacje muzułmańskie.
Stąd też z cierpliwością argumentów wysłuchałem ale zupełnie do mnie nie trafiły, i raczej stanowiska w tej sprawie nie zrewiduję.
Na koniec, również w temacie Islamu. Przysłuchiwałem się niedawno audycji radia LBC, dotyczącej praw i obowiązków policjantów w Anglii. Dodam tylko, że z polskiej perspektywy taka dyskusja raczej byłaby niemożliwa ze względu na swoją absurdalność. Otóż w angielskim studio dyskutowano nad forsowanymi przez organizacje islamskie na wyspach, planami rozszerzenia możliwości odprawienia modlitwy przez policjantów, w trakcie pracy. Organizacje te domagały się aby każdy policjant który wyznaje Islam, miał prawo do odprawienia modłów w trakcie pracy, bez względu na okoliczności. To znaczy, będąc na służbie i w akcji, bez konsekwencji, ma prawo przerwać czynności i pomodlić się do swojego Boga. Oczywiście inne religie nie miałyby takiej możliwości, a wiadomo kto na to się nie zgodzi to homofob i rasista. Pojawiały się bardzo różne głosy w trakcie audycji, zarówno zachwyconych projektem duchownych islamskich, jak również wyrażających swój niepokój parlamentarzystów angielskich. Radio LBC z chęcią przyciąga polityków. W większości jednak, słuchacze, byli zażenowani i zrozpaczeni nawet samym projektem, i wyrażali nieskrywaną złość.
Zatem zastanawianie się nad istotą Islamu nie jest bezzasadne, podobnie jak religia chrześcijańska niesie swoim wyznawcom zbawienie, ale konieczne jest tutaj zrozumienie strategii, którą się kieruje i coraz większego wpływu jaki wywiera na prawo. Jak napisali niedawno Patrick Haenni i Sami Amghar francuscy badacze tej religii, Islam jest z natury ekspansjonistyczny i zaborczy, a podbudowany jest dążeniem do politycznej hegemonii, która wynika z samej natury islamskiej ideologii, jak i strategii przyjętej przez niektórych przywódców.
Inne tematy w dziale Polityka