Brockley Sid Brockley Sid
531
BLOG

Dyplomatyczna tyrania metafor.

Brockley Sid Brockley Sid Polityka Obserwuj notkę 1

 

Tutaj wszyscy o manipulacjach i dewiacjach w kraju, a ja tym razem o  dyplomacji. Nie będzie to notka o Królach, królikach, dopalaczach i przeprowadzkach. Tym razem będzie o politycznej omnipotencji oraz o utraconych iluzjach. Ale co najciekawsze prawie nie będzie o Polsce, lecz o USA.
Brytyjski historyk Denis W. Brogan w artykule z 1952 roku, pod tytułem „Iluzja amerykańskiej potęgi”, postawił tezę o iluzoryczności amerykańskich poczynań strategicznych, błędnej decyzyjności, a szczególnie o uczestnictwie tego kraju w konfliktach militarnych. Autor nawiązał w ten sposób do krytyki „prawdziwych wyznawców” Nietzschego, który twierdził że: „pewność jest bardziej niebezpiecznym wrogiem prawdy niż kłamstwa”.
Amerykanie co prawda jako siła militarna odegrali decydującą rolę w rozstrzygnięciu II wojny światowej, świat dyplomacji składał im również hołdy za doktrynę Trumana oraz plan Marshalla, jak również za stanowczość w kryzysie kubańskim, jednak biorąc pod uwagę doktrynę polityki zagranicznej ostatnich lat, pojawia się coraz więcej wątpliwości. Amerykanie w pewnym momencie zatracili proporcje właściwej oceny własnych możliwości, poprzez niezachwianą wiarę w uniwersalizm, przemianę wrogich społeczeństw nie szanujących prawa w niezależne państwa pokojowej współpracy. Polityka zagraniczna USA, napędzana jest ostatnimi laty, poprzez szereg błędnych przekonań o zaprowadzaniu porządku, za pomocą siły, praktycznie wszędzie tak gdzie ideał demokracji nie jest realizowany. Nawet prezydentura Obamy, traktowana jako przełomowa w historii tego kraju, nie jest pozbawiana historycznych obciążeń polityki zagranicznej ostatnich lat. Można powiedzieć dziejowych iluzji, którym ulegają Amerykanie. Przedwyborcze zapowiedzi o najszybszym zakończeniu konfliktu w Afganistanie i wyprowadzeniu stamtąd wojsk, odbija się ciągle o ścianę interesów przemysłu zbrojeniowego, którego lobby ma bardzo duży wpływ na decyzje polityczne, mimo zapewnień że tak nie jest. Wysłanie w ostatnim czasie kolejnych 30 tysięcy żołnierzy do Afganistanu, przeczy jego wcześniejszym zapowiedziom.
Jednak wracając do postawionej na początku tezy o iluzorycznej potędze Stanów Zjednoczonych, redaktorzy z amerykańskiego pisma Foreign Policy, zastanawiali się w artykule „Tyrania metafor”, jaka jest droga amerykańskiej polityki zagranicznej ostatnich lat. Iluzja, staje się tutaj przede wszystkim wypadkową do porównań, czy błędy poprzedników Obamy nie zastaną przez niego podzielone. Właściwie odniosłem wrażenie, że zespół redaktorów i historyków, podpisuje się pod apelem, który powinien brzmieć następująco, trzymajmy wszyscy kciuki aby Obama okazał się wystarczająco inteligentny, przedkładając jednocześnie listę historycznych pomyłek poprzednich prezydentów. Niech unika iluzji, a w rezultacie niech wyciągnie właściwe wnioski.
Iluzja i błąd:
Plan pokojowy prezydenta Woodrowa Wilsona, czternaście punktów, w tym niezwykle ważny dla Polskiej niepodległości, w rzeczywistości, zdaniem historyków i redaktorów FP, uwiódł amerykańską dyplomację, dając wiarę w ostateczne zakończenie wszelkich wojen. Amerykański izolacjonizm, doprowadził w kolejnych dwudziestu latach po 1918 roku, do powstania faszyzmu, komunizmu, japońskiego militaryzmu. Ostateczny owoc to II wojna światowa. O skutkach nie warto dyskutować. Idealistyczne nadzieje Wilsona na lepszy świat doprowadził do najkrwawszego konfliktu w dziejach świata. Doktryna okazała się nieskuteczna. Wybuch kolejnej wojny światowej zamiast połączyć ze sobą trwale, walczących i wykrwawiających się sojuszników takich jak Rosja, Stany Zjednoczone, doprowadził do zimnej wojny i kolejnych podziałów. Jednak przebieg zmagań zimnowojennych i dwubiegunowość świata, jeszcze bardziej utwierdziło Amerykanów w przekonaniu, że wszyscy czekają na ich misję zaprowadzenia światowego pokoju i demokracji. W efekcie już po upadku murów i komunizmu Bush, wraz ze swoją administracją, uwierzył w krzewienie demokracji amerykańskiej na całym świecie za pomocą karabinu. Irak stał się symbolem błędnych przekonań i iluzji, Amerykanie bowiem uwierzyli, że upadek Saddama Husseina, przekształci Bliski Wschód w centrum amerykańskiej demokracji i powszechnych swobód. Z tego idealizowanego obrazka, wypadł niestety element kulturowy, o którym zapomnieli Amerykanie. Bush, jako kolejny prezydent uwierzył w nieistniejący ideał:
„Zachowanie naszej wolności, zależy w dużym stopniu od zapewnienia sukcesów wolności w innych krajach, najlepszą nadzieją na nasz pokój w naszym świecie, jest ekspansja wolności na całym świecie”
Znikoma możliwość budowania od nowa świadomości kulturowo-religijnej w Bagdadzie czy Kabulu, prowadzi jak widać do militarnego niepowodzenia i coraz większych finansowych nakładów Amerykanów. Być może, kolejni prezydenci zapominają zbyt łatwo o przeszłości, o wojnie w Wietnamie lub konflikcie w Korei? Pojawia się tutaj kolejna metafora, wojna prowadzona na obcym terytorium musi być unikana za wszelką cenę. W przeciwnym wypadku mamy iracko afgański syndrom wojny wietnamskiej, który w znacznej mierze okazał się klęską.
Kolejna iluzja, to przekonanie, że zabezpieczeniem przed atakiem wroga zależy od militarnej potęgi. Wzięło się to z przeświadczenia, iż Ameryka wygrała konflikt zimnowojenny ponieważ zwyciężyła wyścig zbrojeń, doprowadzając w rezultacie do rozpadu ZSRR. Problem w tym, że „polityka powstrzymania” miała w sobie sporo sprzeczności. Po sławnym „Długim telegramie” z lutego 1946 roku, George F. Kennan, który kierował amerykańskim departamentem stanu, zalecał postrzeganie Rosji Sowieckiej, przez pryzmat ekspansjonizmu oraz mesjanistycznej chęci władania światem. Taki biblijny język przejął również kontrolę nad amerykańską dyplomacją w kolejnych latach. W rzeczywistości jednak Kennan nie wierzył w możliwość realnego konfliktu zbrojnego pomiędzy wschodem a zachodem. Formuła Kennana opierała się na ekonomicznej pomocy krajom graniczącym z radziecką strefą wpływów. Opisał Związek Radziecki jako system państwowego zarządzania, który zawali się kiedy jasna stanie się różnica w niemożności zaspokajania potrzeb materialnych i wolnościowych obywateli, w stosunku do innych krajów Zachodu. Był przeciwny powołaniu NATO oraz zbrojnej interwencji w Wietnamie, jak również budowie broni wodorowej, która była jego zdaniem podsycaniem zimnej wojny. Profetyczne przewidywania Kennana nie znalazły swoich zwolenników, w amerykańskiej administracji. Zakończył swój żywot w 2005 roku w wieku 101 lat, widział inwazję na Irak, którą skomentował krótko jako „wielką pomyłkę”.
Warto również zatrzymać się tutaj na chwilę przy iluzjach polskiej polityki zagranicznej, z którymi do niedawna mieliśmy do czynienia.  W ostatnim magazynie „Plus Minus” Rzeczpospolitej, pojawił się wywiad Mazurka z rosyjskim dziennikarzem mieszkającym w Polsce Władimirem Kirjanowem. A w nim zdanie dotyczące naszych zabiegów o amerykańską tarczę rakietową: „Uwielbiacie Amerykanów i uwielbialiście Busha. Ja widziałem, jak tu przyleciał, jak wszyscy marzyli, że podpisze wam tarczę antyrakietową. Wszyscy lizali mu dupę żeby to zrobił”. Może dużo w tym kpiny, ale pewne jest że odchodzimy od proamerykańskiej polityki „lizania dupy”, ignorując, między innymi, wizyty ważnych figur amerykańskiej administracji. Ale czy to się opłaci czas pokaże.
 
  
 
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka