Brockley Sid Brockley Sid
239
BLOG

O motorze dyskusji na temat Chin z artystą w tle.

Brockley Sid Brockley Sid Gospodarka Obserwuj notkę 4

 

Więcej z życia Ai Weiweia. Aktywisty politycznego oraz artysty. Angielski tygodnik „The Economist”, zadał mu kilka pytań, które obrazują sytuację w Chinach.
 
E: Czy uważasz że zmiana polityczna  w Chinach jest możliwa?
 
A.W: Ja straciłem nadzieje. Produkcja, oraz tania siła robacza zabijają wolności, a właściwie możliwość jej rozwoju.
 
E: Udawany uśmiech Chin, to chyba najczęściej powtarzany na świecie cytat twojego autorstwa, który powstał tuż przed Olimpiadą w Pekinie.
 
A.W: Olimpiada był doskonałym przykładem prezentowania sztucznego uśmiechu. Każdy kto chce podnieść głos lub zadać pytanie w Chinach, staje się zagrożony. Trzeba przede wszystkim pamiętać, że jest to komunistyczne społeczeństwo, gdzie nie toleruje się, nie słucha i nie ma logiki.
 
E: Czy uważasz że może nastąpić jakaś ewolucja?
 
A.W: musimy wierzyć że tak się stanie.
 
Kiedy Weiwei patrzy na Chiny widzi przede wszystkim korupcję, represyjność systemu, bezwzględny autorytaryzm. Przypadek tego artysty jest o tyle ciekawy, że mocno zainteresował opinię publiczną Europy sprawą Chin. Kolejny raz, w ciągu ostatnich lat już po Olimpiadzie, intelektualiści europejscy zabierają głos w dyskusji nad wolnością człowieka oraz zachowaniami reżymu, pod wpływem tego co tworzy aktywista polityczny oraz artysta. Niezwykle ciekawy, moim zdaniem, jest inny aspekt tego intelektualno – artystycznego sporu. Spotykają się bowiem w Europie dwie koncepcje, usilnie bijące się o przedstawienie sprawy Chińskiej w różnym świetle. Pierwsza z nich, można powiedzieć, to koncepcja patrzenia na Chiny przez pryzmat rozwijającej się gospodarki, wzrost zapotrzebowania na światowe surowce, wykupywania amerykańskich długów. W tej perspektywie, „wielkie głowy” i publicyści, składają słowa pełne pochwały dla rozwojowości Chin, w których widzą pewien fenomen gospodarczy, rozpędzoną lokomotywę, która nawet na czas ostatniej recesji nie zatrzymała się ani na chwilę. Za to, należy się Chinom uznanie, może nieco mniejsze niż całkowity zachwyt, gdyż jest to ciągle kraj komunistyczny łamiący prawa człowieka. Ale to niewielki problem gdyż, jak wiadomo „gospodarka jest najważniejsza głupcze”.
Inna koncepcja, znacznie bardziej ciekawa, jest tą prezentowaną przez Weiweia, zawiera się bowiem w krótkim stwierdzeniu, „rozmawiajmy o sytuacji Chińczyków, reżymu komunistycznego za pomocą sztuki”. Jest to dyskusja na pewno znacznie bardziej żywiołowa, głębsza i co najważniejsze bardziej owocna. Choćby dlatego, że uaktywnia, nawet pożytecznych idiotów, zabierających głos na forum wspomnianego magazynu „The Economist”, starających się komentować dzieła tego artysty, przede wszystkim jako krytykę społeczeństwa chińskiego, bardziej niż systemu politycznego. Nie mniej jednak, Weiwei mówi o bardzo ważnej sprawie, często pomijanej przy wątku Chin. Otóż, stwierdza, że cały świat widzi Chiny z perspektywy agresywnej, rozwijającej się gospodarki, tanich produktów zalewających cały glob. Jednak prawie nikt nie zastanawia się nad społecznymi kosztami takiego stanu rzeczy. Tani produkt, to przede wszystkim bardzo źle opłacany pracownik, egzystujący na granicy ubóstwa. To człowiek, którego nie stać na edukację swoich dzieci, które mogłyby w przyszłości walczyć o zmianę sytemu. To wreszcie człowiek, którego nie stać na to aby zadbać o własne zdrowie, bo jak mówił w jednym z wywiadów Ai Weiwei, „bez pieniędzy na łapówki w szpitalach nigdy nie zostaniesz właściwie wyleczony”. Ale to przecież burzy, prawie idylliczny obraz azjatyckiego tygrysa, który swą drapieżną łapą pokazuje wszystkim drogę do dobrobytu.  
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Gospodarka