W kilku moich wcześniejszych notkach wskazywałem na przesiąkanie polityki do kultury, i odwrotnie. Chyba najbardziej widać to na podstawie kultury popularnej fundującej różne i niespodziewane fajerwerki polityczne. Spece od marketingu politycznego i reklamy szukają rozwiązań, nowych kwalifikatorów, umożliwiających wyciskanie piętna na potencjalnym widzu lub wyborcy a najlepszym tego przykładem są plakaty wyborcze. Pierwszy i bardziej znany dotyczy Baracka Obamy, prezydenta USA, kolejny to przerobiona wersja speców Ruperta Murdocha stworzona na potrzeby kampanii wyborczej w Wielkiej Brytanii. Ostatni plakat z serii „Hope”czyli nadzieja, wykonany przez Bansky’ego, najbardziej obrazujący, … powiedzmy ‘pragnienie społeczne’.



Pojawia się zagadnienie ‘słowa klucza’, prowadzącego do tych interesujących wytworów kultury popularnej oraz ich pierwowzorów. Niedawno, kiedy zbierałem myśli na temat recenzji Busha wpadło mi do ręki kilka jego karykatur, lub powiedzmy komicznych przeróbek zdjęć cyfrowych. Zresztą sieć pełna jest obrazów, pokazujących byłego prezydenta USA w nienajlepszym świetle. Jego mimikę porównuje się do gestów małpy, a twarz przyjmowała postać od gargulca do utopionego we własnych odchodach niemowlaka. Właściwie nie przeszkadza mi to zupełnie. Przecież poczucie humoru jest oznaką zdrowia psychicznego a dobra krytyka, chociaż ta z rzeczowością ma niewiele wspólnego, jest tylko synonimem demokracji. Wyjątek od tej reguły stanowią jedynie skrajni islamiści, którzy potrafią za karykaturę zamordować. Podobnie jak w każdej społeczności, istnieją więc jednostki pozbawione poczucia humoru.
Wracam tutaj do stwierdzenia, które ukuł Karol Irzykowski o pierwowzorach malarskich, stanowiących obecnie bazę wypadową do wspomnianych plakatów wyborczych oraz innych ciekawych pomysłów rozpalających wyobraźnie widza - wyborcy. Sens tradycyjnego malarstwa jego zdaniem tkwi we ‘wzmocnieniu widzialności świata, uwydatnieniu pewnej kombinacji kolorów i kształtów’. Czyli podkreślenie formy ma być tylko środkiem, kartką aby pewien przedmiot właśnie „odprzedmiotowić”. Na to definiowanie - przystaję i całkowicie się zgadzam. Należy jednak koniecznie wejść jeszcze głębiej i wskazać na nieszablonowy, równie ważny, czynnik tego procesu, czyli ludzką wyobraźnię. Wydaje się, że wyobraźnia, która przez obraz i plakat może nam na przykład podpowiedzieć kogo widziałaby na stanowisku premiera lub prezydenta, jest zmysłową i głodną bestią. Z małych sensów buduje sens duży. Taki ogólny obraz, lub jak kto woli pogląd. Dochodzimy tutaj do kwestii ukrytego sensu pierwotnego obrazu.
Ciąg dalszy w kolejnej notce...........
Inne tematy w dziale Polityka