Czegoś nie rozumiem; córka codziennie pracuje, a od wczoraj godzinę dłużej, zięć podobnie. Wszystkie sklepy bliższe i dalsze otwarte, wszystkiego pod dostatkiem, jedynie zakład fryzjerski zamknięty, ale radzę sobie; włosy sama sobie podcięłam.
A więc kto nie pracuje oprócz zakładów fryzjerskich? Podobnież restauracje, chociaż pobliskie punkty gastronomiczne nadal otwarte.
Po co więc tyle krzyku, że gospodarka upada, wybory to katastrofa; czy opozycja oszalała?
Inne tematy w dziale Rozmaitości