Autor grafiki mapy Europy: użytkownik Wikipedii o nicku Alexrk2. Wykorzystanie grafiki na licencji: Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported (www.creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.en). Mapa poddana modyfikacji (praca własna), poprze
Autor grafiki mapy Europy: użytkownik Wikipedii o nicku Alexrk2. Wykorzystanie grafiki na licencji: Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported (www.creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.en). Mapa poddana modyfikacji (praca własna), poprze
Marek Budyniewski Marek Budyniewski
139
BLOG

UE jako narzędzie niemieckiej dominacji

Marek Budyniewski Marek Budyniewski Polityka Obserwuj notkę 8
Kanclerz Niemiec Friedrich Merz wyraził irytację z faktu posiadania prawa weta przez każdy kraj członkowski UE. Merz zagroził Słowacji i Węgrom że Unia Europejska wejdzie z nimi w konflikt, jeśli nie spełnią jego żądań, jeśli te kraje nie zgodzą się na realizację postulowanych przez niego zamierzeń. Wskazał na dwie formy nacisku: ograniczenie funduszy unijnych, a także postępowanie w sprawie naruszenia praworządności.

Te formy nacisku są w Polsce znane bardzo dobrze, wszak to na naszym kraju je przećwiczono w czasie rządów PiS. Kanclerz Niemiec w ten sposób przyznaje wprost, że stosowanie takiego rodzaju procedur i nacisków finansowych, nie ma nic wspólnego ze stanem praworządności w danym kraju, lecz jest to forma wywierania wpływu na mniejsze kraje, w tym celu by wypełniały wolę Berlina. Jednocześnie pokazuje to wyraźnie - jeśli ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości - że rząd niemiecki uważa się za kierownika Unii Europejskiej, a kanclerz Niemiec ma pewność że instytucje UE będą działać zgodnie z jego wolą. Innymi słowy, Unia Europejska, a właściwie jej organy kierownicze, są narzędziem niemieckiej dyplomacji, a w konsekwencji także i dominacji w Europie.

Warto na chwilę zatrzymać się przy słowach kanclerza Merza wypowiedzialnych przy tej okazji: "nie możemy pozwolić, by decyzje całej UE zależały od jakiejś małej mniejszości". Przywódca Niemiec przez "jakąś małą mniejszość" rozumie tutaj mniejsze i słabsze kraje członkowskie UE. Jest to jasna deklaracja, że Niemcy nie zamierzają oglądać się na to jakie zdanie mają kraje unijne o mniejszych możliwościach, że zamierzają realizować swoje cele i zamierzenia także wbrew ich woli, z pozycji siły. Jest to także sygnał, kolejny zresztą, że Niemcy są zainteresowane zmianą traktatów w taki sposób, by odebrać państwom członkowskim prawo weta, tak, by można je było przegłosować. Rodzi to ogromne ryzyko, a w zasadzie pewność, że działanie wbrew woli i przeciwko interesom państw członkowskich zostanie zinstytucjonalizowane, znormalizowane, przez co nie będzie ono już wymagało większego wysiłku. Nie będą potrzebne naciski na zmianę decyzji, które mogą spotkać się z większym lub mniejszym oporem. Wystarczy jedynie zebrać większość kwalifikowaną, co dla Niemiec nigdy nie było jakimś większym problemem.

Wracając do sporu ze Słowacją i Węgrami - pretekstem dla takiego rodzaju działań jest ich postawa wobec Rosji. I o ile możemy się zgodzić, że sankcje na Rosję są potrzebne, to nie można się łudzić, że takie formy nacisku jakie zapowiedział w tej sprawie kanclerz Niemiec, byłyby jakimś wyjątkiem od reguły. Nie. Zgoda na taki sposób prowadzenia polityki, byłaby zgodą na takie praktyki w przyszłości. I chociaż dyktat Niemiec w UE jest faktem, to nie oznacza że musimy się na niego zgadzać. Wobec rozzuchwalonego, silnego państwa, można stosować postawę uległą, ale można też stawiać opór i próbować ograniczać jego wpływ na nas, czy na innych, zmniejszając tym samym zasięg, wpływ i moc działania państwa o zapędach imperialnych.

Taki opór stawia obecnie Słowacja. Prezydent naszych południowych sąsiadów stwierdził, że "uwagi kanclerza są nie do przyjęcia w nowoczesnej Europie", a także dodał: "jeśli ktoś chce prowadzić politykę jednego obowiązkowego poglądu, to jest to koniec demokracji w Europie". Ponadto Ministerstwo Spraw Zagranicznych Słowacji wydało oświadczenie, w którym przypomniano, że Słowacja jako pełnoprawny członek UE nie zamierza kierować się oświadczeniami większych państw i że zamiast tego jest gotowa poszukiwać konsensusu z państwami członkowskimi UE. Słowacki MSZ negatywnie ocenił także zapędy mające na celu zmianę traktatów unijnych: "Republika Słowacka wielokrotnie podkreślała, że jest przeciwna zniesieniu weta i zastąpieniu jednomyślnego głosowania większością kwalifikowaną, co postawiłoby niektóre państwa w niekorzystnej sytuacji".

Rzecz jasna słuszne jest stawianie oporu Rosji, która niewątpliwie próbuje rozszerzać zasięg swoich wpływów i której celem jest jak najszersza dominacja. A skoro tak, to czy słusznym nie jest także - analogicznie - stawianie oporu Niemcom, państwu które niewątpliwie próbuje rozszerzać zasięg swoich wpływów, i których celem jest jak najszersza dominacja? Wszak zamierzenia obu tych państw są identyczne w swym ogólnym charakterze - różnią się jedynie metody. Rosja polega przede wszystkim na sile militarnej, natomiast Niemcy na sile politycznej i gospodarczej. Dlatego wielu może nie dostrzec podobieństwa w postawach obu państw. Zwłaszcza, że Niemcy bardzo często kryją swoje działania za instytucjami unijnymi, które za nich wykonują dużą część brudnej roboty. Rozmowy w zaciszach gabinetów, przekupywanie polityków (np. stanowiskami), czy ideologiczne duraczenie elit, są znacznie mniej widowiskowe od nagrań wybuchających czołgów, czy zdjęć skrzywdzonych niewinnych cywilów. Także naciski i tarcia polityczne nie przyciągają takiej samej uwagi. Ale niech nas to nie zmyli. Cierpienia wojny są rzecz jasna straszne i nic nie zmyje win Rosji już za samo to, że wywołała i prowadzi wojnę napastniczą. Nie mniej należy pamiętać, że każde działanie prowadzi się w jakimś celu. Rosja wywołała wojnę, by zdominować Ukrainę. I należy podejmować starania, by zamierzenia Moskwy okazały się nieskuteczne. W tym samym czasie Niemcy naciskają na słabsze państwa w UE, również po to by je zdominować. A co przypieczętować mają zmiany traktatów unijnych. Co dotyczy nie tyko Słowacji, czy Węgier, ale i Polski. I tak samo, należy podejmować starania, by takie zamierzenia Berlina również okazały się nieskuteczne.




Autor grafiki mapy Europy: użytkownik Wikipedii o nicku Alexrk2. Wykorzystanie grafiki na licencji: Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported (www.creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.en). Mapa poddana modyfikacji (praca własna), poprzez zaznaczenie Niemiec, Słowacji i Węgier. Zmodyfikowana grafika udostępniona na zasadach tej samej licencji, co powyżej.


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj8 Obserwuj notkę

Niniejszy blog jest próbą wejścia na ścieżkę dziennikarsko-publicystyczną. Powoli, własnymi rękami, buduję również swoją stronę internetową, jednocześnie dzieląc swój czas z codziennymi obowiązkami. Polityką bardzo intensywnie interesuję się od ponad dekady, pobieżnie od zawsze. Jestem po trzydziestce. Jako że świat dziennikarsko-polityczny jest brutalny, przez co dopiero przekonam się na co się piszę, być może zderzę się ze ścianą, to zdecydowałem że na blogu Salonu24 będę publikować pod pseudonimem: Marek Budyniewski. Zaznaczam to na samym początku, już przy rejestracji konta, z uczciwości. Inna sprawa, że moje imię i nazwisko i tak nic by nikomu nie powiedziało. Natomiast jeśli przygoda z dziennikarstwem i publicystyką okaże się owocna, jeśli pewnego dnia będę w stanie z tego tytułu opłacić rachunki i się utrzymać, to wówczas planuję przejść do publikacji pod własnym nazwiskiem. Póki jednak jest to hobby, działalność pozazawodowa, pozwolę sobie działać pod pseudonimem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka