Co prawda niektórzy prawicowi internauci (użyłem słowa "prawicowi", więc niektórym powinna zapalić się czerwona lampka) twierdzą, że Bug wpada do Wisły poniżej narodowego, więc już na etapie geografii niespecjalnie trzyma się to kupy. Brak czynnika ludzkiego też jest jednak zastanawiający. Brakuje kogoś o umyśle zarazem otwartym, jak analitycznym, kto zagadkę rozwiąże.
Do głowy przychodzą mi trzy możliwości, które zresztą zaistnieć mogły równocześnie, ponieważ nie są wobec siebie wzajemnie wykluczające. Po pierwsze - czynnik ludzki mógł pojawić się na początku historii, a następnie zawstydzić się i zrezygnować. Ostatecznie, skoro i krytycy premiera często tak się później wstydzą swoich słów, że popełniają samobójstwa, czemu nie zawstydzić mieli się terroryści? "Premier do nas z miłością, a my się tak odpłacamy" - pomyśleli i zwiali z barki a ślad wszelki po nich zaginął. Zanim jednak doszło do tej refleksji, musieli dokonać zakupów. Być może kwestię mapy Polski zostawili na sam koniec i nie starczyło im pieniędzy, stąd niekonsekwencja geograficzna. Wiedzieli tylko, że woda ma to do siebie, że spływa, ale nie zorientowali się, którędy.
Zostaje jeszcze ostatni domysł. Możliwe mianowicie, że były dwie barki. Jedna bezzałogowa, jako przynęta. A druga? Druga sobie gdzieś płynie. Bez materiałów wybuchowych, bez planu Warszawy, ale ze zdjęciem Niesiołowskiego na pokładzie.
Komentarze