Sprawa Targalskiego miała być typowa - tak jak załatwiliśmy Szeremietiewa, tak i miał polecieć Targalski. Chcieliśmy pokazać że nadal mamy pazurki. Nasz biznes to wygodne życie naszych rodzin i kolejne semestry naszych dzieci na zagranicznych uczelniach. Kto uderza w nasz biznes, ten uderza w nas samych. W takich przypadkach nie patrzymy na konwenanse tylko walimy z mańki.
Praca z agentami wpływu zwerbowanymi "na ideę" jest o tyle wygodniejsza, że wystarczy im podać temat a oni go twórczo rozwiną. Lenin mawiał o takich: "pożyteczni idioci". Obsmarują szmaciarza jak leci, z drobiazgów zrobią skandale międzynarodowe. W razie czego zmyślimy. Co z tego, że nasz kolega Lis miał w zwyczaju kurwować na swoich pracowników? Co z tego że "nasz" naczelny Michnik wyrażał się o pracownikach per "muszę go opierdolić"? A że "nasza" spółka zwolniła niedawno kilkaset osób? Taki lajf, przerost zatrudnienia w Agorze uderzał przecież nas po kieszeniach. Lokalne inwestycje Polskiego Radia to też taki przypadek - więc uderzyliśmy normalnie.
W przypadku Targalskiego coś się jednak popsuło. To nie czasy Szeremietiewa... Bydło podnosi głowę. W obronie Targalskiego wystąpili przecież:
- Andrzej Gwiazda - dzięki Bogu, że nie reklamowaliśmy go za bardzo przy okazji Rospudy, bo teraz byłby dysonans,
- circa 150 osób związanych z opozycją, prawników, tłumaczy i innych (dobrze, że słowo "intelektualiści" już kompletnie wdeptaliśmy w gówno kolejnymi "apelami intelektualistów", teraz trudno im się jakoś nazwać),
- równo dwadzieścia organizacji kombatanckich i niepodległościowych, ale oni zawsze mieli problem - gdy walczyliśmy o "trzecią drogę" to nie podzielali naszego entuzjazmu dla socjalizmu i dziś go nie podzielają,
- dwudziestu paru pracowników Polskiego Radia, ktorzy nie czuli się mobbowani - och, ale oni przecież drżą przed "aniołem śmierci",
- rzecznik prasowy Polskiego Radia, który miał szansę siedzieć cicho, a zamiast tego bierze i dementuje przypadki naszych "nadużyć",
- ta pracownica Polskiego Radia, którą nasza orlica Kublik wymieniła jako zmieszaną z błotem przez Targalskiego - a ona zmieszana się nie czuje i jeszcze bezczelnie przeczy by Targalski mówił to co wymyśliliśmy,
- no i sam Targalski, co zawsze był bezczelny ale teraz przesadził - wytaczając nam proces cywilny.
Co gorsza, ciągle dołączają do nich następni. Jesteśmy skonfundowani. Oczekiwaliśmy potulnego milczenia, braku reakcji, jak zwykle, i pokornego skazania ofiary na śmierć cywilną. Dotychczas przecież nikt nie wychylał się przed szereg by nie oberwać bolesnym "oszołomem" i potępiającymi spojrzeniami kolegów z pracy.
Mimo to staramy się robić dobrą minę do złej gry. Ostatnio opublikowaliśmy w związku z tym serię poradników "jak radzić sobie z chamskim szefem", egzemplifikując rzecz jasna na Targalskim.
No, po prostu, montaż jak zwykle. Ale tym razem to nie działa, wszystko jest inaczej. Jakaś epoka przeminęła.
Sól w nasze rany, cały wagon soli
By nie powiedział kto, że go nie boli
Piach w nasze oczy, cały Synaj piasku
By nie powiedział kto, że widzi jasno
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka