Roman.Graczyk Roman.Graczyk
689
BLOG

Rozdział czwarty: W sidłach - odcinek 49

Roman.Graczyk Roman.Graczyk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Kazimierz Szwarcenberg-Czerny - dokończenie

 Kazimierz Szwarcenberg-Czerny miał obsesję na punkcie masonerii. Zarazem był znawcą tego zagadnienia. Schiller korzystając z tego, namówił go do napisania obszernego elaboratu, z którego wynikałoby, że „Tygodnik” podlega wpływom masońskim, który to elaborat byłby wysłany do Watykanu w nadziei, że ten swoisty donos na katolicką nieprawomyślność przysporzy „Tygodnikowi” kłopotów.

Szwarcenberg-Czerny sporządził takie opracowanie – wykazywał w nim owe wpływy w „Tygodniku” – oraz obszerny komentarz, w którym opisywał metodę pracy nad tekstami, podkreślając swoje wybitne znawstwo w tym przedmiocie.            

Zasadniczy dokument, memoriał do Świętej Kongregacji Świętego Oficjum nt. wolnomularskich wpływów w katolickim piśmie „Tygodnik Powszechny”, liczy 20 stron maszynopisu. A w konkluzji jego autor napisał: „przedkładam […] powyższy materjał rzeczowy i objaśniający do wyjaśnienia z prośbą o kompetentne rozpatrzenie i orzeczenie podnosząc przeciwko całemu Zespołowi i Redakcji czasopisma «Tygodnik Powszechny», katolickie pismo społeczno-kulturalne w Krakowie «in capite et in membris» zarzut 1) Szerzenia i tolerowania herezji w postaci deizmu, 2) Szerzenia i propagowania ideologii wolnomularskiej wolnomularstwa w Polsce. Jednocześnie zastrzegam sobie gwarancje zapewnione w Kanonie 1397 §3 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r. [prawo do nieujawniania tożsamości autora wniosku – RG] Z najgłębszą czcią. Kraków (Polska), dnia 29 czerwca 1964 roku, ul. Bracka Nr. 2 m. 3.

W teczce t.w. „Kace” są dwie kopie tego dokumentu. Na jednej z nich brakuje nazwiska autora, na innej zaś z nieco innym zakończeniem zaznaczono autorstwo: Dr Kazimierz Szwarcenberg Czerny, Kawaler Maltański. Jest też kopia pisma do Prymasa z 31 VII 1964 r. w tej sprawie, podpisanego: Dr Kazimierz Szwarcenberg Czerny, Kawaler Maltański. Pismo do Rzymu miało być wysłane za pośrednictwem Prymasa. Nie wiadomo, czy autor i/lub jego inspirator liczył na to, że kłopoty spadną na „Tygodnik” z Rzymu czy z Warszawy, czy też z obu tych instancji. I jakie to miały by być kłopoty? Wszak rzecz się działa w dobie Soboru, a wtedy już samo stawianie takich zarzutów trąciło z lekka absurdem.  Być może chodziło tylko o uruchomienie procedury badania tego wniosku w Rzymie i o poinformowanie o tym Wyszyńskiego. Być może liczono na to, że antymasońska argumentacja zainteresuje Prymasa niezależnie od losów tego pisma w Rzymie.

Pismo to, koniec końców, nigdy nie zostało wysłane, ponieważ Służba Bezpieczeństwa wycofała się z tej inicjatywy. Powstała za to kontrowersja między autorem elaboratu a jego mocodawcą. Józef Schiller opisywał ją później, 15 stycznia 1965 r., tak: T. w. «Kace» na nasze polecenie opracował w b.r. szeroki dokument na temat infiltracji masońskiej w «Tygodniku Powszechnym», który miał być wykorzystany w kombinacji operacyjnej «Mak», mający na celu pogłębienie konfliktu między «Tyg Pow» a Wyszyńskim. T w wykonał zadanie bardzo skrupulatnie. Jego memoriał jednak na razie z uwagi na zmiany w sytuacji operacyjnej nie został wykorzystany. T. w. «Kace» – zorientowawszy się, że natychmiast po wykonaniu naszego polecenia nie wykorzystamy jego opracowania zdecydował się na osobistą próbę nadania biegu sprawie. Zdołał jednak – w związku z naszym negatywnym stanowiskiem zreflektować się i w porę wycofać dokument będący już w drodze do adresata. W związku z tym zostało przeprowadzone spotkanie kontrolne z t. w.  przez Naczel Wydziału IV ppłk. Glińskiego. T. w.  przyznał, że postąpił pochopnie ale nie chciał zrobić niczego przeciwko nam. Nie umiał jednak w racjonalny sposób wytłumaczyć swojego postępowania. Celem sprawdzenia t. w. «Kace» zamówiono na niego inwigilację korespondencji i «PT» [podsłuch telefoniczny – RG]. Nie uzyskano tą drogą żadnych materiałów wskazujących na podwójną grę t. w. czy jego dwulicowość. Ustalono, że informuje nas o wszystkich ciekawszych, docierających do niego momentach, oraz że wykonuje nasze zadania sumiennie (np. przejęto dokument «W» z Anglii, skierowany na adres t.w., z którego wynika, że usiłuje on wykonać dane mu zad[anie] dot[yczące] interesujących nas publikacji zagranicznych).

To ważny dokument, bo pokazuje niejako mimochodem, jak bardzo SB kontrolowała swoich współpracowników. W momencie tej niesubordynacji Szwarcenberg-Czerny pracował dla Bezpieki już od kilkunastu lat. A mimo to zarządzono w stosunku do niego rygorystyczne środki kontroli. Byłby to przyczynek do krytyki teorii głoszącej, że współpracownicy Bezpieki mogli na dłuższą metę łatwo wodzić ją za nos.

W każdym razie intryga antymasońska się nie powiodła.

 

SB próbowała przy pomocy Kazimierza Szwarcenberg-Czernego przeprowadzić jeszcze inną intrygę. Miała w ten sposób uzyskać wpływ zarazem na miesięcznik „Więź”, „Tygodnik Powszechny” i krakowski Klub Inteligencji Katolickiej. Chodziło o utworzenie w Krakowie z inspiracji Służby Bezpieczeństwa grupy autorów stanowiących jak gdyby miejscowe przedstawicielstwo warszawskiej „Więzi”, chociaż miesięcznik nie tworzył w Krakowie formalnie oddziału redakcji. Plan był taki, żeby na czele grupy stanął Bogu ducha winny Tadeusz Myślik, zarazem redaktor „Więzi” i były sekretarz redakcji „Tygodnika Powszechnego”[1], zaś człowiekiem, który z inspiracji SB suflowałby mu pomysły publicystyczne, miał być Szwarcenberg-Czerny. Ten ostatni przekonywał Schillera, że „wspomniana grupa nie zrobi absolutnie żadnego samodzielnego kroku, bez skonsultowania się z naszą służbą.(...) Na moje konkretne pytania w sprawie wpływu t. w. «Odys»[2] na Myślika i możliwości wykorzystania przez tego ostatniego nowej grupy nie w kierunku nam odpowiadającym lecz przeciwnym, otrzymałem odpowiedź, że red. Myślik jest człowiekiem oceniającym realnie aktualną sytuację(...). Nie mały wpływ ma na niego również t w «Odys» – Myślik robi dotychczas wszystko, co mu nasz t. w. zaproponuje”.

 Grupa taka powstała, zyskała z początku błogosławieństwo kierownictwa „Więzi”, odbywała przez jakiś czas zebrania. Owa – jak ją nazywali Schiller i Szwarcenberg-Czerny – Grupa Przyjaciół „Więzi” miała nawet, wedle planów Bezpieki, wejść do miejscowego KIK-u na prawach odrębnej sekcji, co dawałoby jej prawo delegowania swojego człowieka do zarządu – w ten sposób SB miała uzyskać wpływ także na trzeci człon tej układanki: krakowski Klub Inteligencji Katolickiej.

Chodziło o powolną infiltrację tych trzech struktur ruchu „Znak” przez ludzi nastawionych bardziej „postępowo”. Ludzie ci[3] nie mieli pojęcia, że mają być w taki sposób wykorzystani. Sadząc z kilku opinii Szwarcenberg-Czernego z jego dossier, zapewne hasłem, które ich gromadziło wokół niego i Myślika, było intelektualne ożywienie obu tych tytułów. Kalkulacja ta niewątpliwie miała za punkt wyjścia różnice ideowe między grupą „Tygodnika” a „Więzią”. Nie rozwijając szerzej tego tematu, powiedzmy tylko, że u zarania „Więzi” (założonej w 1958 r.) środowisko Tadeusza Mazowieckiego i Janusza Zabłockiego afirmowało ustrój socjalistyczny nie jako geopolityczną konieczność, jak to czynili Stomma i Turowicz przed 1953 r., ani jako szansę na demokratyzację, jako to zakładali Stomma i Kisielewski po Październiku ’53,  lecz jako słuszną ambicję ludzkości, ożywianą dodatkowo (to ewidentny wpływ myśli Emmanuela Mouniera) chrześcijańską inspiracją. Nie ulega też wątpliwości, że zgoda władz na kandydowanie do Sejmu Tadeusza Mazowieckiego była motywowana nadzieją, że będzie się dało politycznie rozgrywać różnice ideowe pomiędzy nim a Stommą.

Zapewne podobna kalkulacja leżała u podstaw planu z użyciem Grupy Przyjaciół „Więzi” w Krakowie. Schiller pisał o tym w grudniu 1960 r. w charakterystyce t.w. „Odysa”: „W[yżej] wym[ienionego] wykorzystuje się obecnie do wzmacniania pozycji «Więzi» w Krakowie oraz szczególnie w środowisku «Znaku» co w konsekwencji winno doprowadzić do opanowania w przyszłości przez ludzi bardziej postępowych redakcji «Tygodnika Powszechnego»”.

Nie znamy szczegółów tej intrygi, niemniej na przełomie 1963 i 1964 r. Schiller skonstatował niepowodzenie. Pisał: „T. w. realizując zadania naszej służby próbował montować w 1961 i 1962 r. na terenie Krakowa tzw. grupę przyjaciół «Więzi» (...) Celem jej miało być wejście do miejscowego KIK-u i wywarcie określonego w sensie pozytywnym wpływu na działalność klubową. Doszło już do wstępnych rozmów między przedstawicielami grupy i KIK-u. Sprawa jednak upadła z uwagi na brak zainteresowania nią ze strony «Więzi».   

Tak więc i ta trzecia próba użycia wiedzy i doświadczenia przedwojennego konsula w Pile do zdobycia przez SB wpływu na „Tygodnik” się nie udała.

                            ***

Można zapytać, co się w ogóle udało?

Udało się do pewnego stopnia wykorzystywać Kazimierza Szwarcenberg-Czernego jako źródło informacji. Do pewnego stopnia, bo po pierwsze, nie był on do końca szczery w stosunku do SB (szczególnie w pierwszej fazie współpracy). Po drugie zaś, traktowanie go w ten sposób uwłaczało jego ambicji, więc niezbyt się starał. Dlatego później był wykorzystywany – jak się zdaje: z dobrym skutkiem – jako recenzent-analityk. Potrafił wytłumaczyć prowadzącym go oficerom, na czym polegają różnice i zbieżności pomiędzy różnymi nurtami katolickiego laikatu. Potrafił też wyklarować swoim rozmówcom z SB niuanse linii politycznej i eklezjalnej „Tygodnika”. Nic natomiast nie wyszło z ambitniejszych prób („kombinacji operacyjnych”) zdobycia tajnego wpływu na „Tygodnik”.

Wydaje się, że tak ambitne z punktu widzenia SB zamierzenia mogły być – ewentualnie – zrealizowane tylko przez ulokowanie tajnych współpracowników w ścisłym kierownictwie „Tygodnika”.

 



[1] Szwarcenberg-Czerny nie był w tej sprawie dobrze poinformowany. Jeszcze na początku 1961 mówi w donosach o Myśliku jako o sekretarzu redakcji, tymczasem wtedy już funkcję tę pełnił Krzysztof Kozłowski. Po raz pierwszy informacja taka pojawia się w „stopce” pisma z datą 27 marca 1960

[2] To jeden z pseudonimów używanych przez Kazimierza Szwarcenberg-Czernego

[3] Wedle jednego z donosów tw. „Kace” krakowską grupę przyjaciół „Więzi” mieli  tworzyć: Tadeusz Myślik, Kazimierz Szwarcenberg-Czerny, Stanisław Garztecki, Jan Majda, Anna Gorast, Aleksandra Macher – Tyszkowa, Janina Drohocka, Barbara Woźniakowska  (żona Antoniego Woźniakowskiego), Antoni Woźniakowski i Michał Sprusiński.

ostatnio także badaniem najnowszej historii Polski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura