Na początku było słowo, złe słowo. Słowo jednego przeciwko drugiemu. I to złe słowo było Polaka przeciwko innemu narodowi, Niemca przeciwko innemu narodowi. Europa została tym złym słowem podzielona.

Takie słowa padły z ust wiceprezydenta Gdańska Piotra Grzelaka podczas miejskich uroczystości upamiętniających 74 rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej.

Takie słowa nie dziwią w mieście, którego włodarze inicjują eventy związane z nadaniem miejskiemu rondu miana Rondo Wolnego Miasta Gdańska.

Również tu z powodów bliżej mi nie znanych stawia się kamień graniczny Freie Stadt Danzig. Oficjalnie chodzi o pamięć historyczną, tyle że ta historia nie była Polakom zamieszkującym międzywojenny Gdańsk zbyt łaskawa. A tymczasowy twór pod nazwą Wolne Miasto Gdańsk był bytem zdecydowanie Polsce i polskim sprawom w Gdańsku, wrogim.

Tu jeszcze nie tak dawno jeździł tramwaj, którego patronem był niemiecki naukowiec, członek NSDAP, wielki zwolennik Adolfa Hitlera. Dodatkowo mający jakieś niewyjaśnione związki z " badaniami " doktora Mengele.

Na szczęście, podczas wczorajszych uroczystości rocznicowych nie padły haniebne słowa o polskiej współwinie za wybuch II wojny światowej ?

Na szczęście nikt nie poważył się na szarganie i obrażanie pamięci 10 - letniej Erwiny Barzychowskiej ? Pierwszej, dziecięcej ofiary II wojny światowej. Adoptowanej córki portiera Poczty Polskiej w Gdańsku, Jana Pipki, również bestialsko zamordowanego przez Niemców.

Bo jakież złe słowo mogło rzucić to dziecko w kierunku swojego, niemieckiego oprawcy, który oblał ją benzyną po czym podpalił miotaczem ognia ?

Jakie złe słowa mogła wypowiadać dziewczynka, pozbawiona opieki medycznej, podczas swojego 50 - dniowego umierania w gdańskim szpitalu ?
Inne tematy w dziale Kultura