Kot z Cheshire Kot z Cheshire
332
BLOG

Sikorski idzie tropem Bieruta i Gomułki?

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Polityka Obserwuj notkę 32

Ceterum censeo mox Polonia extra Unionem Europaeam erunt 


Zdumiewające...

Nasze (?) MSZ skierowało demarche do Watykanu w sprawie wypowiedzi ks. biskupa Wiesława Meringa, który w homilii wygłoszonej na Jasnej Górze stwierdził, że mamy obecnie w Polsce do czynienia z "rządami gangsterów". W sumie żadna sensacja, podobnie o poprzednich rządach wypowiadał się Tusk, tyle że ks. biskup, w odróżnieniu od Tuska ma podstawy do takich stwierdzeń, oraz pominął okoliczność, że to jest raczej "gang Olsena". 

Tym niemniej zdumiewa to, że Sikorski skierował w tej sprawie aż notę dyplomatyczną do obcego państwa jakim jest Watykan, domagając się jego interwencji w sprawie wypowiedzi dwóch (drugi to ks. bp Jan Długosz) polskich obywateli, dotyczących polskich spraw! Byłby to absurd bijący w oczy, gdyby nie to, że podobny modus operandi  wpisuje się w pewną tradycję. Otóż władze komunistyczne w Polsce, w okresach najostrzejszej walki z Kościołem Katolickim, traktowały księży biskupów nie jak obywateli Polski, ale jak przedstawicieli obcego państwa - Watykanu. Identycznie postępuje Sikorski, wybierając firmę kontaktu dyplomatycznego używaną właśnie w sytuacji gdy jedno państwo skarży się na postępowanie innego państwa lub jego przedstawicieli i domaga się interwencji w tej sprawie. Oni to mają po prostu we krwi, tak rozumieją stosunki państwo - kościół, nie różnią się w tym od komunistów: "gena nie wydlubiesz".

Nie mam wątpliwości, że cała "afera" nakręcona przez reżym Tuska wokół zupełnie dopuszczalnej (skoro Tusk użył tych samych słów wobec poprzedników, to nie może ich uznać teraz za niedopuszczalne, gdy skierowano je przeciw niemu) wypowiedzi księży biskupów, ma na celu nic więcej jak tylko zastraszenie Kościoła Katolickiego w Polsce i jej obywateli. Sikorski nie zauważył jednak, że zastraszanie by zadziałało musi być skuteczne, a nie wyobrażam sobie by Watykan w ogóle zareagował na to groteskowe wystąpienie. Efekt będzie więc odwrotny, zamiast zastraszenia - ośmieszenie. 

A nigdy dość przypominania słów barona Grottgusa z genialnej powieści Józefa Mackiewicza "Sprawa pułkownika Miasojedowa": "Mogą o panu mówić żeś łajdak, złodziej albo oszust, to nic nie szkodzi. Ale gdy zaczną mówić żeś pan jest niepoważny, to już będzie koniec" (cyt.z pamięci).

Amen 

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka