Szkoda, że tak często podczas publicznych dyskusji na temat stosunków polsko-żydowskich zapomina się o proporcjach. Mówią nam: "Fakt, Polacy prześladowali Żydów, ale niektórzy- ryzykując własne życie-kogoś tam uratowali przed komorą gazową...".
Wiadomo, złożyło się na ten niesamowicie smutny fakt kilka przyczyn. Warto wspomnieć chociażby o lobbingu żydowskiej diaspory w USA, a także antypolskiej linii redakcyjnej pewnej gazety z ul. Czerskiej.
Szkoda, że znakomici dziennikarze też dają się w tej mierze nieco "puścić w maliny".
Oto co napisał szef s24:
(...)Ale w latach 30. XX wieku Polacy organizowali getta ławkowe, w czasie wojny niektórzy byli szmalcownikami, bywali też uczestnikami pogromów.
Z drugiej strony - wielu Żydów współpracowało z sowieckim agresorem, a potem trafiło do stalinowskiego aparatu represji.(..)."
http://blog.rp.pl/janke/2009/11/18/ipn-przelamuje-bariery/
Wszystko pięknie, tylko gdzie te PROPORCJE?
Jednak antysemityzm wśród Polaków był/jest w porównaniu historycznym z innymi możnymi, postępowymi narodami Europy, zjawiskiem marginalnym. W końcu to Polacy są liderami zaszczytnego miana "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata" a pogrom w Jedwabnem to była hańba jedna z mniej licznych. Cieszyłbym się gdyby pan Igor Janke także o tej ważnej kwestii wspomniał.
