Prawo i Sprawiedliwość zostało przez polski salon (a więc środowiska skupione wokół A. Michnika - warto powtórzyć, bo niektórzy <prof. Sadurski> udają, że nie wiedzą, czym jest salon i kto w nim zasiada) uznane za formację anty-systemową. To wystarczający argument, by partię tą traktować specjalnie. A czynią tak nie tylko wszystkie kluby parlamentarne (vide słynna, wspólna konferencja prasowa Andrzeja Halickiego, Grzegorza Napieralskiego i Eugeniusza Grzeszczaka, w trakcie której, apelowali do kolegów partyjnych Kaczyńskiego, by go powstrzymali - była to reakcja na słynną wypowiedź prezesa PIS o "kondominium rosyjsko-niemieckie"), ale przede wszystkim zdecydowana większość mediów z ogólnopolskimi stacjami telewizyjnymi i radiowymi na czele.
W takich nadzwyczajnych warunkach PIS musi dbać o własny wizerunek (poprzez spólny spokojny, ale stanowczy przekaz) w sposób wyjątkowo staranny. Politycy partii Kaczyńskiego powinni pilnować się podwójnie. Wiadomo wszak, że każda gafa, wpadka zostanie bezlitośnie rozebrana na czynniki pierwsze przez "stojących na posterunku" dziennikarzy (a także - jak to się utarło w ostatnich latach - przez celebrytów, pogodynki, satyryków, naukowców, a nawet wróżki).
Tym bardziej - wobec powyższego - boli podkładanie się polityków PIS, którzy jednym emocjonalnym, niepotrzebnym wystąpieniem marnują setki godzin pracy kolegów, wkładają do ust Tuska i jego klakierów argumenty, szkodzą partii.
Tak należało ocenić blogerską działalność M. Migalskiego. Tak też - niestety - oceniam ostatnie działania B. Kempy.
Już dwa tygodnie temu wspominałem o problemie, pisałem na temat Pani Beaty tak:
"W mojej ocenie posłanka Kempa swoimi rozlicznymi, emocjonalnymi wystąpieniami medialnymi faktycznie zniechęca centrowego wyborcę do PIS. Wolałbym o stokroć bardziej oglądać/słuchać na wskroś merytoryczne enuncjacje A. Macierewicza ws. Smoleńska, niż właśnie Pani Beaty. Czy to tylko moje subiektywne wrażenie?"
Wówczas niektórzy koledzy z salon24 dość radykalnie się z powyższymi stwierdzeniami nie zgodzili; argumentowali, że Kempa świetnie zastąpi ś.p. Przemysława Gosiewskiego na Kielecczyźnie, że dobrze wypada w mediach...
Dzisiejszy wywiad Mazurka z posłanką Kempą (weekendowa "Rzeczpospolita", dodatek "Plus Minus") zdaje się dość brutalnie potwierdzać moje wcześniejsze obawy. Posłanka PIS rozmawiając z Mazurkiem (dziennikarzem, którego nie sposób zaszufladkować - przylepić łatkę 'pismaka' proplatformerskiego czy propisowskiego), zachowuje się skandalicznie: okazuje butę, zdenerwowanie, megalomaństwo.
Tak ważna działaczka PIS nie może się w ten sposób zachowywać.
Chciałbym przy okazji jeszcze raz jasno stwierdzić: zgadzam się z posłanką Kępą i większością polityków PIS, że nie można rezygnować z mówienia prawdy o polskim rządzie, złudnie licząc, iż w ten sposób uzyska się poparcie elektoratu tzw. centrowego, że tylko tak PIS będzie w stanie z PO nadchodzące wybory wygrać. Krytykować rząd trzeba stanowczo i merytorycznie. Tak też robią to - w mojej ocenie - J. Kaczyński, A. Macierewicz, B. Szydło, A. Hoffman. Te słyszalne z różnych stron nawoływania do zmiany języka ("języka nienawiści" - jak wystąpienia polityków PIS określali znani dziennikarze wiodących mediów) sprowadzały się de facto do absurdalnej sugestii (postulatu), by Kaczyński zrzekł się uprawnień opozycji. Tzw. kluzikowcy, chcieli w pewnym momencie ten postulat wprowadzać w życie, na co musiał słusznie zareagować prezes partii. Czym innym są jednak (niestety) niektóre emocjonalne enuncjacje B. Kempy.
Pamiętam, że kiedyś był taki pomysł, by ś.p. P. Gosiewskiego "schować", bo źle wypadał w mediach: miał specyficzny sposób mówienia, poruszania się (spowodowany z resztą czynnikami obiektywnymi - chorobą). I faktycznie, w pewnym momencie sympatycznego Edgara zrobiło się w mediach jakby mniej (zamiast w studiach telewizyjnych Gosiewski przebywał w podkieleckich wsiach i miasteczkach). Nie wydaje mi się, żeby to był wówczas dobry pomysł (to "chowanie" Pana Przemysława)...
Należałoby jednak - to moje zdanie - wrócić do tej taktyki odnośnie Pani Kempy. Niech więcej pracuje w terenie, a mniej udziela się w mediach. Sadzę, że PIS wydatnie na tym by zyskał.
Inne tematy w dziale Polityka