Podczas tej kampanii szeroko mówiło sie o koalicji PO-LiD..Jarosław Kaczyński zwracał sie do Tuska o jednoznaczna deklaracje w tej sprawie. Donald nie dał sie tu wciągnąć Kaczyńskiemu wciąż powtarzając ,ze Platforma będzie rządzić sama,a ostatnio ,ze w koalicji z PSLem. Ale w pewnym momencie wydawało sie ,ze jednak ta koalicja ma bardzo realne podstawy. To Aleksander Kwaśniewski wyciągał dłoń w stronę PO ,to znów były Platformers Robert Smoktunowicz startuje z list LiDu do Senatu. Wreszcie dzisiejsi Demokraci i czesc Platformy to dawni towarzysze z Unii Wolności-a wiec stare więzi pomogły by sie przełamać..Zapewne dla części wyborców partii Tuska koalicjant składający sie z takich ludzi jak Szmajdziński ,Iwiński ,Senyszyn czy inny Gadzinowski byłby trudny do przełknięcia. Ale wszyscy przychylni usprawiedliwiliby ten krok wyjątkowością sytuacji,pokazali ,ze PIS tez sie wiązał z komunistami z Samoobrony-wiec to żadna pierwszyzna. Jakoś by to było. Najważniejsze ,ze Jarosław Kaczyński nie miałby wpływu na rządzenie,zwłaszcza na resorty siłowe-policje, prokuraturę ,CBA etc.
Czy taki scenariusz byłby naprawdę korzystny dla Platformy? Czy nie skorzystałby na tym w długofalowej perspektywie właśnie PiS? Na pewno Jarosław Kaczyński ma już plan awaryjny na bycie w opozycji wobec rządów Platformy z LiDem. Moze nawet w pewnym momencie dążył(dąży) by taka koalicja powstała? W kazdym razie taka opcja nie byłaby taka zła.
Po pierwsze: rząd POLiDu byłby słaby. Nie sadze ,zęby dysponował większością 2/3 ustawowej liczby posłów. Całkiem realne ,ze nie miałby nawet 3/5. Lech Kaczyński wszystkie nieakceptowalne pomysły dla PiSu blokowałby wetem(nie raz wspominał ,ze bez wahania będzie korzystał z tego uprawnienia w razie koalicji Tuska z postkomunistami)
Po drugie: PiS prawdopodobnie osiągnie najlepszy wynik w Senacie. A to oznacza znów możliwość zwrotu ustaw do Sejmy i wydłużanie ścieżki legislacyjnej.
Po trzecie: wobec powyzszych problemów oraz wielkich ambicji wielu ludzi Platformy i LiDu owa koalicja mogłaby od samego początku trzeszczeć wewnątrz. Zapewne znów mielibyśmy rożne przekupstwa za poparcie określonych spraw. Tak wiec gra urzędami,stanowiskami ,wpływami byłaby nieustanna. Sytuacja mogłaby wyglądać gorzej niż za czasów Samoobrony i LPRu w rządzie Kaczyńskiego. W takich warunkach łatwo o afery ,no i w ogóle ciężko mówić o nowej jakości w rządzeniu.Wyobraźmy sobie z jaką swobodą Kaczyński "waliłby" w taki rząd jako opozycja.
Po czwarte: gdy rządy takiej koalicji skompromitowałyby sie dostatecznie i byłaby sprzyjająca sytuacja Jarek z pomocą swojego brata "rozebrałby" to towarzystwo ,rozpisał przedwczesne wybory,które wygrałby znaczna przewagą.
To,rzecz jasna,tylko czyste dywagacje ,wybiegi w przyszłość. Wciąż stać może sie wszystko, a to co nakreśliłem to tylko jeden z możliwych scenariuszy. Jednak i inne opcje dają całkiem wygodne położenie PiSowi..Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie ,ze partia Kaczyńskiego po wyborach wbrew pozorom znajdzie sie w najbardziej sprzyjającym położeniu.
Inne tematy w dziale Polityka
