Nagła decyzja Rady Nadzorczej TVP o odwołaniu Prezesa Telewizji Publicznej Bronisława Wildsteina wywołała kolejną medialną burzę. Jak to ostatnio bywa, okazało się, że Bronisław Wildstein przed odwołaniem z funkcji prezesa był stronniczy i krwiożerczy usuwając z firmy osoby związane z lewicą. Natomiast po odwołaniu stał się nagle obiektywnym łagodnym barankiem niezależnym od obecnie panującej władzy.
Ganienie osób związanych z PiS w trakcie pełnienia przez nie funkcji publicznych oraz zachwalanie ich cnót wszelakich, w momencie kiedy te funkcję przestają pełnić, weszło już do żelaznego repertuaru mediów. Biorąc chociażby za przykłady ostatnio odwoływanych ministrów.
Podobno powodem odwołania prezesa było to, że nie dość gorliwie prezentował w podległej sobie firmie osiągnięcia rządu.
Porównując treści prezentowane w TVP z tymi emitowanymi przez TVN i Polsat, po pewnym czasie przestałem w ogóle oglądać programy informacyjne nadawane przez telewizję publiczną. Dlaczego ? Ano dlatego, że rzeczy ważne i istotne, przynajmniej z mojego punktu widzenia były niezauważalne dla "obiektywnej" TVP1, TVP2, czy też aspirującej do roli TVN24 TVP3.
Jako przykład niech posłuży wydarzenie z sierpnia 2006, kiedy to Władysław Bartoszewski na znak protestu na brak reakcji MSZ po oświadczeniu Antoniego Macierewicza iż ministrowie SZ w okresie III RP byli agentami Rosji. Dla przypomnienia dodaję, że Władysław Bartoszewski był już wtedy "podpadnięty" u Prezydenta Lecha Kaczyńskiego za krytykę w słynnym już liście byłych ministrów SZ, pod którym się również podpisał.
Rezygnacja Bartoszewskiego z funkcji Przewodniczącego Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych szeroko komentowana przez inne media, pozostała w ogóle nie zauważona przez telewizję Wildsteina. Owego dnia przerzucając kanały w poszukiwaniu newsów na ten temat znalazłem je wszędzie, tylko nie w TVP1.
Władysław Bartoszewski jest bodajże ostatnim żyjącym autorytetem. Jeżeli coś mówi, to cala Polska zatrzymuje się i z nabożeństwem wysłuchuje, co ma do powiedzenia. Ze skarbnicy mądrości tego wielkiego Polaka powinni czerpać wszyscy przez kilka następnych pokoleń. Bo nieprędko w Polsce objawi się autorytet takiego formatu. Tymczasem mamy do czynienia z karygodnym sekowaniem tej wielkiej postaci przez publiczne media.
Stosunek mediów do Władysława Bartoszewskiego stał się wskaźnikiem ich służalczości wobec Pałacu Prezydenckiego. Trochę to dziwne, że te same media więcej uwagi poświęcają cyckom Dody, paranoicznym urojeniom Macierewicza, czy też jękom myślenia Fotygi, niż temu, co ma do powiedzenia Polakom Władysław Bartoszewski.
Jest to co najmniej dziwne. A może wielki autorytet, to dla Wielkiego Mistrza i Wielkiego Dozorcy, to za mało ?
Nie mam poglądów politycznych, tylko ekonomiczne, nie należę do żadnej partii, nie znoszę ludzi nawiedzonych. Aha ! I jeszcze jedno, nie dyskutuję z trollami.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka