Po orzeczeniu Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu stwierdzjącego, że krzyż w klasie narusza wolność religijną uczniów ożyły dyskusje na temat rozdziału państwa i Kościoła.
Czy zwykły obywatel UE może w jakikolwiek sposób demonstrować swoją wiarę?
Czy przywódca państwa może brać udział w uroczystościach kościelnych? Czy reprezentant Kościoła może brać udział w uroczystościach państwowych? Czy zakazane powinny zostać nie tylko religijne symbole, ale także wszystko to co mogłoby się komukolwiek skojarzyć z jakąkolwiek religią? Habity, koloratki, burki, husty, mycki, "sikhijskie" brody?
Gdzie powinna przebiegać granica między państwem i Kościołem?
"BOGU CO BOSKIE, CESARZOWI CO CESARSKIE"?
Sprawa nie jest jednak prosta. Szczególnie, że w Europie, na tronie zamiast cesarza zasiadł bożek "europejskiej demokracji".
Tolerancyjny wydawało by się bożek stosuje wobec poddanych totalitaryzm plażowo-demokratyczny! Zakazuje chrześcijankom noszenia łańcuszków z krzyżykiem i modlitwy, muzułmankom zakładania burek, a nawet różowych beretów!
Na razie Wielki Brat jest jeszcze na tyle dobroduszny, że nie przymusza wszystkich kobiet, aby w miejscach publicznych tak jak najgorliwsze idealistki, chodziły bez majtek.
Co ciekawe, właśnie wobec pozbawionych majtek idealistek Wielki Brat jest szczególnie tolerancyjny!
Niektórym z nich zezwala nawet na publiczne posługiwanie się krzyżem!

Fot. Peta.org.
Po tak różnych wytycznych płynących z namiotu Wielkiego Brata sytuacja stała się niejednoznaczna!
Wolno posługiwac się symbolami religijnymi czy nie? A urzędnicy państwowi? Jak wobec tych niejednoznaczności mają się zachowywać urzędnicy państwowi? Zupełnie już nie wiadomo...
Zbliżają się "Grudniowe Święta". Czy i tym razem, w życiu publicznym w Polsce pojawią się jakieś akcenty religijne?
Czy mimo ogólnoeuropejskiego zamieszania, nasz Prezydent znowu puści bączka?
Inne tematy w dziale Polityka