Mało kogo zachwyca ostatnio twarda, męska walka o rząd dusz na lewicy. A dzieją się tam rzeczy bardzo ciekawe.
Przed wyborami znaczna część lewicowych autorytetów przycupnęła przy Bronisławie Komorowskim. Demonstarcyjna niechęć wobec przewodniczącego SLD Grzegorza Napieralskiego miała być dla elektoratu ważną wskazówką. Tymczasem, wypchnięty do startu w wyborach, młody lider lewicy zaskoczył swoich przeciwników obrzydliwie przyzwoitym wynikiem. Teraz sprawa z Nim nie będzie już taka łatwa.
Po wsparciu kandydata Platformy Obywatelskiej w wyborach prezydenckich, szczególnie ostro atakuje były lewicowy premier Włodzimierz Cimoszewicz.
- Lewica jest w rękach cyników, którzy w gruncie rzeczy nie mają żadnych trwałych poglądów. (...) Widzę tam przede wszystkim lawirowanie i propagandę. Nie widzę żadnej głębszej myśli. (...) Wypowiedzi Grzegorza Napieralskiego były boleśnie puste lub demagogiczne- oceniał w jednym z wywiadów były premier.
Z kolei obecne kierownictwo Sojuszu Lewicy Demokratycznej o politczne wyrachowanie podejrzewa samego Cimoszewicza. Co prawda, jak dotąd mimo poparcia polskiego rządu, nie udało mu się zdobyć ani stanowiska sekretarza generalnego Rady Europy, ani żadnej innej lukratywnej posadki w instytucjach europejskich, ale według liderów SLD, poparcie Cimoszewicza dla Platformy może przynieść mu inne profity.
- Bo bardzo prawdopodobne jest, że jesienią zostanie szefem MSZ. Klich zostanie zdymisjonowany, zastąpi go Sikorski. Wtedy okaże się, że to była gra o stołek. To tym bardziej bolesne, ale przynajmniej zrozumiałe - tłumaczył zachowanie Cimoszewicza przewodniczący SLD Napieralski.
Rywalizacj o tytuł największego cynika lewicy trwa. A do walki już przygotowują się kolejni zawodnicy.
Inne tematy w dziale Polityka