Niespodziewanie dla siebie samego w czasie wakacji wylądowałem w głuchej głuszy. Jeśli chodzi o dobra występujące na terenach ucywilizowanych, to poza bułkami i wątrobianką łatwy dostęp miałem jedynie do Gazety Wyborczej ;(
Bułka z wątrobianką miała smak całkiem wykwintny. Z Gazetą Wyborczą było znacznie gorzej. Po długiej przerwie w lekturze GW, nie spodziewałem się tam rewelacji. I to był mój wielki błąd. Wciągnęło mnie już przy pierwszym numerze. Dziennikarze GW zrobili na mnie wrażenie szczerych, prostolinijnych chłopaków. Niczego nie ukrywają!
Kiedy np. Mikołaj Lizut zdenerwował się zbyt długo trwającą żałobą po śmierci pielgrzymów wracających z Francji nie próbował wyważać racji, nie zastanawiał się co mogłoby usprawiedliwiać aż trzy dni żałoby, nie myślał czemu niektórym jego rodakom pomysł koncertu Rolling Stonesów w czasie żałoby może się nie podobać. Po prostu wyłożył kawę na łąwę. Objawił, że ta cała żałoba to jakaś hipokryzja...
Inni, pomniejsi komentatorzy też ekshibicjonistycznie szczerzy. Radośni, że Edward Mazur (czemu wzruszał ich jego los? brat? swat? kuzyn sasiąda?) pozostanie w Ameryce, wiwatujący, że inwestycja w dolinie Rospudy spowoduje potężne finansowe straty, podekscytowani, że "Europa się nami rozczarowała", wieszczący klęskę "Euro 2012"...
Jak pech to pech. Adam Michnika tez musiał wrócić na pokład akurat w czasie moich wakacji. Okazało się, że do dziś zniesmaczony jest modlitwami o zeszłoroczny deszcz.
Co poza tym? Na pierwszych stronach kilkakrotnie pojawiły się "wykształciuchy". "Wykształciuchy apelują", "Wykształciuchy protestują", "Wykształciuchy łączą się". Redakcja pewnie nieświadomie próbowała obrazić przedstawicieli kilku elitarnych zawodów wrzucając ich do wspólnego wora z etykietą przyznaną kiedyś ćwierćinteligentom przez Sołzenicyna.
Na koniec, w środę, Magdalena Środa. Zdolna kobieta. Mogłaby zastąpić Szymona Majewskiego w "tefałenowym tokszole". W GW marnuje się. Na ekranie ten jej czarny humor (z reguły o czarnych") jakiś zabawniejszy niż w gazecie.
Po takiej dawce ekscytującej lektury muszę dojść do siebie. A to dość daleko.
Inne tematy w dziale Polityka