Partie polityczne już są gotowe. Politycy prężą muskuły, odchudzają się, pracują w solarium nad opalenizną... Wielki bal coraz bliżej. Stada przystojnych książąt, ponętnych księżniczek i dobrych wróżek zaklinających rzeczywistość zaraz rzucą się na nas i ze słodziutkimi uśmiechami zaczną nam dogadzać. Nikomu nie przepuszczą. Zrealizują każde nasze marzenie!
W przedwyborczym czasie wszystko staje się łatwiejsze i bardziej optymistyczne. Z najgłębszych salonowych jaskiń wypełzają wtedy polityczne smoki i mięciutkim, syrenim głosem śpiewają nam:"zaslugujesz na więcej, na więcej niż masz, więc spróbujmy coś zmienić tyle siły jest w nas". To oczywiste, że "Razem!", że wspólnymi siłami, przecież "ten kraj jest nasz i wasz, nie damy bić się w twarz, będziemy walczyć jak lwy i nie przeszkodzi nikt!"
W kampanii wyborczej na pewno byłoby optymistycznie, miło i tanecznie, gdyby nie... pamięć. To bardzo poważny defekt, szczęśliwie występujący tylko u śladowej części społeczeństwa. Pamięć nie pozwala brać poważnie zaklęć naszych wybrańców. Czasem w ogóle uniemożliwia spokojne wysłuchanie radosnych, wypomadkowanych polityków. Patrząc na szczere twarze możnaby pomyśleć, że tym razem rzeczywiście dotrzymają słowa. Problem tylko w ocenie, którzy dotrzymają bardziej. Wybór nie jest łatwy.
- Słowo harcerza liberalnego uczciwe dajemy, że tą razą z budżetu państwa partia nasza grosiczka nawet wziąć nie weźmie, a gdyby nawet wzięła to zrobi to niechętnie, wbrew własnej woli, a nawet z nieukrywanym obrzydzeniem - zachęcają jedni z najbardziej wiarygodnych.
- My antykomuniści polscy zapewniamy, że wśród ministrów i pomniejszych działaczy ugrupowania naszego funkcjonariuszy partii komunistycznej nie ma żadnych, a jeżeli są, to chętnie udamy, że wiedzy żadnej na ten temat mieć nie mieliśmy - deklarują inni z najgodniejszych zaufania.
Co na to pomniejsze liski naszej polityki? Wcale nie są gorsi.
- Jako na spowiedzi uczciwie zapewniamy, że partia nasza moralne odrodzenie w kraju przeprowadzi, a dowodem morale podnoszących zamiarów naszych niech będzie obecność na listach wyborczych partii posła Łyżwinowskiego, Lebberki i Filipiaka. Bo przeciez kto wcześniej nie upadł, ten podnieść się nie może! - tłumaczą sprytnie moralizatorzy.
- My, reprezentanci polskiej klasy robotniczej zapewniamy jako to zbytki kapitalistyczne i luksusy wstrętne są nam okrutnie i choćbyśmy mieli do końca życia z majątków naszych i kont szwajcarkich (których słowo rewolucjonisty, mieć nie mamy) się rozliczać, to i tak, przez wstręt wcześniej wspomniany, ani słowem o tym nie bąkniemy. Chyba, że po pijaku - przebijają innych rewolucjoniści.
Chciałoby się poprzeć każdego ze szlachetnych zaklinaczy elektoratu! A tu tylko jeden głos...
Inne tematy w dziale Polityka