Właśnie minął dzień głośnych konwencji PO i PiS. Chyba obie strony są już mocno nabuzowane :) W takim razie... u mnie będzie o niedocenianej Samoobronie. To przecież fenomen polskiej sceny politycznej!
Żadna z polskich partii politycznych nie może pochwalić się taką ilością pełnokrwistych oryginałów jak Samoobrona. Trudno nie zauważyć medialnych popisów Andrzeja Leppera, Renaty Beger, Janusza Maksymiuka, Stanisława Łyzwińskiego, Sandry Lewandowskiej... Jednak impulsem do napisania tej notki były ostatnie przygody zupełnie innej polityczki.
Medialnej sławy partyjnym koleżankom i kolegom pozazdrosciła posłanka Danuta Hojarska. Szansę na wypromowanie się w mediach dał jej informacje rozpowszechniane przez dziannikarzy tygodnika "Wprost". Przypomnę całą sytuację, bo media ostatnio traktują Samoobronę po macoszemu i łatwo przeoczyć nawet tak charakterystyczne dla działaczy tej partii przypadki.
Według doniesień żurnalistów, Hojarska opowiadała o policyjnych archiwach, w których miałyby się znajdować akta dotyczące rzekomego bicia żony przez szefa Platformy Obywatelskiej. Posłanka Samoobrony szybko przeprosiła rodzinę Donalda Tuska i złożyła oświadczenie w tej sprawie.
- "Pomimo faktu dostarczenia przez wyborców różnego typu informacji oraz dokumentów dotyczących osób publicznych, ich pracy zawodowej oraz życia prywatnego, brzydzę się taką formą działania oraz brakiem wiarygodności źródeł pochodzenia tych dowodów, niezwłocznie niszczyłam je, w szczególności nie udzieliłam wywiadu dotyczącego życia prywatnego posła Donalda Tuska" - zapewniła Hojarska.
Szlachetni i brzydzący się nieetycznymi zachowaniami politycy Samoobrony mają w sobie jakiś specyficzny magnes. Lgnie do nich to czym się brzydzą.
Czy "choroba magnesowa" jest zaraźliwa?
Inne tematy w dziale Polityka