Jeden z popularnych przed laty związkowców, Zbigniew Bujak w "wolnej już Polsce" nie przepraszał za siebie, ale za "Solidarność". Na podobną ścieżkę wkroczył ostatnio Lech Wałęsa.
Po złożeniu kwiatów pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców były prezydent poinformował, że chce uczcić pamięć tamtych dni bez patosu i rozgłosu, bo wstyd mu za demokrację i "Solidarność".
"Cichutko, żeby nikt nie widział, składam kwiaty, paciorek i niezauważony wycofuję się" - ogłosił dziennikarzom cichy i skromny Noblista.
"Wstydzę się, że są takie efekty i tak daleko w głupotę zabrnęliśmy, dlatego nie afiszuję się, bo widzę zniszczenie wielkiego zwycięstwa." - dodał zniesmaczony cudzą głupotą Wałęsa.
Mimo pozornego zniechęcenia do polityki, były prezydent ciągle bawi się w autorytet medialny, pisze felietony i mobilizuje innych polityków do "obrony demokracji."
"Najlepiej gdyby PO utworzyła rząd i rozliczyła Kaczyńskich z aresztowaniem włącznie" - zaproponował znany z roztropności mąż stanu.
Nie wiem z kim i dokąd zabrnął Lech Wałęsa, ale powietrze wyraźnie mu tam nie służy.
Inne tematy w dziale Polityka