Świat nie jest sprawiedliwy. W ostatnich dniach szczególnie boleśnie przekonuje się o tym przywódca Ligi Polskich Rodzin, Roman Giertych.
Giertych nie oszczędza się. Haruje jak koń. Jest wszędzie tam gdzie coś się dzieje. W sejmie, przed sejmem, na spotkaniach oficjalnych i nieoficjalnych, w Polsce i zagranicą, udziela wywiadów w telewizji i w studio radiowym I co? Nic. I nikt. Nikt tego nie docenia!
Koledzy z partii narzekają, że Giertych niepotrzebnie wpraszał się do sojuszu z Samoobroną. Dodają, że partia Leppera to postkomuniści i nie podoba im się pomysł wspólnego startu w wyborach Andrzejem Lepperem, Januszem Maksymiukiem i Stanisławem Łyżwińskim.
Koalicjanci też nie są wdzięczni za sojusz. Twierdzą, że Samoobrona bez LPR osiągnęłaby lepszy wynik niż zjednoczona LiS.
A co z dziennikarzami? Jeszcze gorzej! Mimo zasług Giertycha w dziele obalania reżimu ciągle go nie polubili. Lekceważą go, nawet gdy powie coś ciekawego... Na przykład w rozmowie z Moniką Olejnik:
"Roman Giertych: Połowa PiS to jest liga podwójnych rodzin.
Monika Olejnik: Co pan nie pozwala ludziom się rozwodzić i brać ślubu, no bez przesady.
Roman Giertych: Ale pani redaktor czepia się Andrzeja Leppera, a jak tu przychodzi ktoś z PiS. to już pani nie pyta go o to, że ma drugą czy trzecią żonę. I jeżeli oceniamy to w ten sposób to jest pani niekonsekwentna.
Monika Olejnik: Ale Andrzej Lepper nie mówi o tym, że ma drugą, trzecią żonę, tylko że się zadawał z prostytutkami, no przyzna pan, że to jest różnica jednak.
Roman Giertych: Jest oczywiście różnica, bo to są dwie różne rzeczy.
Monika Olejnik: To co mnie obchodzi czy ktoś ma drugą czy trzecią żonę, bez przesady, nie jestem dziennikarką bulwarową."
No tak. Nie ma! Nie ma sprawiedliwości na tym świecie!
Inne tematy w dziale Polityka