Można było zastanawiać się. Po co Aleksander Kwaśniewski promował Wojciecha Olejniczaka? Dlaczego akurat jemu dał władzę nad lewicowym stadem? Przecież Olejniczak to klasyczny nieporadny językowo, "gigant intelektu" z nadania. Przykład doktora wskazujący, że naukowcem może zostać każdy. Niesamodzielny "wykształciuch"? Może właśnie dlatego!
Aleksander Kwaśniewski z dystansu, ale przez cały czas kontrolował wydarzenia na lewicy. Miał ciągle sławę jedynego popularnego w stadzie, a dodatkowo swojego wykidajłę we władzach SLD. Kiedy chciał, wtedy leciały głowy Oleksych, Millerów, czy nawet Janików. Teraz sytuacja znów wygląda podobnie. Olejniczak ostatecznie utrącił Millera i ogłosił to na swoim blogu.
"Może to boli, może taka jest smutna kolej rzeczy, że teraz jest czas Wojciecha Olejniczaka, demokratycznie wybranego lidera partii – i w tym kontekście mogę rozumieć Pański żal – ale poza tą konstatacją niczego więcej obu nam nie wypada powiedzieć. Proszę więc odłożyć na bok tę retorykę o braku przywództwa, o marginalizowaniu lewicy w życiu politycznym kraju – i proszę o odrobinę wiary w ugrupowanie, którego jest Pan założycielem. My mamy wystarczająco dużo wewnętrznej, zbiorowej siły, by zwyciężać. Z Panem lub wbrew Panu".
Twardziel z tego "młodego rewolucjionisty". Aleksander Kwaśniewski na pewno nie żałuje, że wybrał "Złotoustego".
Inne tematy w dziale Polityka