Motyl jesienny przeleciał - siadł, nurza się w kropli rosy,
A naszym politykierom za wcześnie siwieją włosy...
Skowronek gwiżdże beztrosko wśród jesiennego listowia,
A nasi politykierzy znów żalą się na stan zdrowia...
Nie mogę dojść do siebie. Te wydarzenia wokół Leszka Millera wprawiły mnie w jakiś markotny nastrój. Tak się nie godzi!
Kilkadziesiąt lat na pierwszej linii frontu. Zawsze lewicy oddany, zawsze wierny. Zasłużony i dla PZPR, i dla SDRP i dla SLD, a teraz... w szeregach Lewicy i Demokratów nie ma dla niego miejsca!
Skończyła się era Leszka Millera. I to mogę zrozumieć. Ale dlaczego pretorianie "szorstko z Millerem zaprzyjaźnionego" Aleksandra Kwaśniewskiego pastwią się nad byłym premierem.
"My mamy wystarczająco dużo wewnętrznej, zbiorowej siły, by zwyciężać. Z Panem lub wbrew Panu" - stwierdził młody przewodniczący SLD, po czym z satysfakcją wybatożył Leszka Millera na swoim blogu.
Można powiedzieć: Miller zasłużył! Zawsze cyniczny polityk lewicy, gdy okazał się niepotrzebny, został bez skrupułów wyrzucony z partii, a kilka kopniaków dostał dodatkowo, aby nie próbował wracać. Taki jest SLD, taka jest lewica, czego tu się spodziewać...
Można, ale dokładnie tak samo jest z innymi politykami, innych partii. Zużyci, niepotrzebni stają się najgorszymi wrogami niedawnych przyjaciół. Najlepiej widać to na przykładzie polityków transferowych. "Siostra - bliźniaczka" Donalda Tuska, Zyta Gilowska nie może już liczyć na dobre słowo "brata".
Podobne mechanizmy działają w PIS. Prezes partii nagle przypomniał sobie, że Kaczmarek był w PZPR, a Borusewicz to polityk z grupy Unii Wolności i "podmoknięty kapiszon".
Nie, Drogi Czytelniku! To nie jest tekst wynierzony w jakąkolwiek partię polityczną. Raczej tekst wskazujący na mechanizmy funkcjonujące wśród polityków, niezależnie od nazwy ugrupowania. Tekst dla "fanów" partii politycznych, ufających swoim idolom bardziej niż sobie :) Tymczasem, w polityce podobnie jak w biznesie...
TU NIE MA MIEJSCA NA SZLACHETNE PORYWY SERCA. LICZY SIĘ TYLKO KALKULATOR :)
W łazience prosię różowe beztrosko chrząka i kwiczy,
A tam nasi politykierzy nie mogą się swego doliczyć...
No właśnie :) Jak oni dają radę funkcjonować w politykierskiej dżungli? Nie załamie ich ani chamstwo, ani oszustwo, ani głupota. To proste. Są wyselekcjonowani. Na najwyższe piętra władzy dostają się ci, którym po drodze nie pękła skorupa.
Trafiają tam najtwardsi z nas. Szlachetnych obywateli :)
Inne tematy w dziale Polityka