W czasie kampanii przedwyborczej politycy mówią dużo. Z reguły przedwyborcza wersja gadaniny niewiele różni się od wersji całorocznej. Naczytałem się ostatnio tego do nieprzywoitosci... I znalazłem chlubny wyjątek!
Jednak okres przedwyborczy potrafi zmienić polityków. Niektórzy z nich (wcześniej zupełnie o takie ciągoty nie podejrzewani), nagle zaczynają mówić niemal sensownie! Na przykład polityk SLD, członek Rady Programowej Telewizji Polskiej, Piotr Gadzinowski. W imieniu swojej partii, lewicowy oryginał zapowiedział chęć wprowadzenia zmian w sposobie funkcjonowania Krajowej Rady Radiofonii I Telewizji, a także w sposobie finansowania państwowej telewizji.
- W nowej Radzie nie będzie już polityków, podstarzałych działaczy partyjnych, będą tylko ludzie mediów, medioznawcy i artyści - obiecał Gadzinowski, po czym zapowiedział, że lewica chciałaby znieść abonament radiowo-telewizyjny!
Co prawda reprezentant polskiej lewicy bąknął dodatkowo, że poza reklamami, źródłem finansowania mediów publicznych miałby być też budżet państwa, ale (biorąc pod uwagę wyjątkowo postępową "sensowność" wcześniejszych wypowiedzi posła Gadzinowskiego), trzeba przyznać, że kampania wyborcza wywołała u niego zdumiewająco pozytywne przemiany. Może to nawet cud?
Inne tematy w dziale Polityka