Jeszcze do niedawna byłem przekonany, że bez względu na wynik wyborów Donald Tusk uratował skórę i stworzy Wielką Koalicję. W końcu to Platforma, dzięki nieograniczonym zdolnościom koalicyjnym (PO-LID-PSL lub PO-PIS-PSL), ma tworzyć rząd. Po ostatnich wydarzeniach zaczynam skłaniać się do tezy, że po wyborach nastąpi pat. Pat spowodowany... Brakiem zdolności koalicyjnej wszystkich partii :) z wyjątkiem PSL.
Najciekawszy jest przypadek PO i Donalda Tuska.
Opromieniony zwycięstwami w telewizyjnych pogawędkach mąż stanu ogłosił, że nie wyobraża sobie współpracy z Jarosławem Kaczyńskim, a koalicję z LiD uważa za mało prawdopodobną.
- Premier Kaczyński będzie musiał po tych wyborach odejść z polityki, ponieważ człowiek o takich kwalifikacjach moralnych nie powinien zajmować funkcji publicznych w demokratycznym państwie - powiedział lider Platformy w TVN24.
A co z koalicją "małoprawdopodobną? - Pewne standardy, które chcielibyśmy w Polsce wprowadzić, były naruszane równie intensywnie przez ludzi, którzy tworzą dzisiaj LiD. Bardzo wiele osób w tej formacji nie powinno uczestniczyć w życiu publicznym, mówię przede wszystkim o tych starych towarzyszach - niezbyt ochoczo ocenił Tusk.
Wkrótce może się okazać, ze to on jest główną przeszkodą do zawarcia jakiejkolwiek koalicji :)
Ma przecież problemy z dogadaniem się nawet z wlasnymi podwładnymi.
Podczas konwencji Platformy Obywatelskiej w Gdańsku, Donald Tusk ostro zaatakował sekretarza generalnego swojej partii, Grzegorza Schetynę. Co prawda Tusk nie wymienił nazwiska swojego partyjnego kolegi, za to jednoznacznie stwerdził, że możliwa jest jego współpraca po wyborach tylko z tymi, którzy złożą przyrzeczenie, że nigdy więcej nie będą już okłamywać Polaków. Część komentatorów politycznych od razu zorientowała się, co miał na myśli szef PO. Prawdopodobnie chodziło o słynną - złożoną przed telewizyjnymi kamerami - obietnicę sekretarza generalnego PO, że Platforma nie weźmie z budżetu państwa ani grosika na sfinansowanie swojej działalności.
Odpowiedź Schetyny na brutalny atak ze strony Tuska nie jest jeszcze znana. Możliwe, że w razie odmowy złożenia stosownego oświadczenia, sekretarz generalny będzie musiał pożegnać się ze swoją partią...
To nie był jedyny konflikt wewnetrzny w partii. Kandydujący do Sejmu z Warszawy, poseł PO Andrzej Halicki, ogłosił na swoim billboardzie wyborczym, że jest "warszawiakiem na 100 procent". Co prawda krnąbrny poseł nie domagał się na swych plakatach wyborczych bojkotu pochodzącego z Gdańska szefa Platformy, ale i tak partyjni koledzy przymusili "warszawiaka na 100 procent" do rezygnacji z "kontrowersyjnego hasła".
Nikt z nikim nie chce się dogadać :) I tylko PSL twierdzi, ze Porozumienie Służy Ludziom.
Inne tematy w dziale Polityka