Mimo, że dni mamy ostatnio radosne i beztroskie, wracam na chwilę do czasów bardziej dramatycznych, a nawet ponurych. Ponurych jak przyszłość polskiego kabaretu...
Dzięki wyborczym harcom w telewizji, mogliśmy odkryć, że dziennikarze-kabareciarze podlegają takim samym emocjom jak zwykli śmiertelnicy. Jeszcze przed samymi wyborami udało mi się obejrzeć "Szklo kontaktowe"!
Zdumiałem się strasznie, gdy odkrylem, że w ogniu politycznej kampanii przychodzą czasem takie chwile, że nawet idolowi wesołkowatych widzów telewizji TVN24, samemu Grzegorzowi Miecugowowi nie jest do śmiechu!
Kabareciarz prowadzący "Szkło kontaktowe" z reguły bezlitośnie batoży przedstawicieli świata polskiej polityki, zaśmiewając się ponad wszelką miarę zarówno z żarcików własnych jak i tych przesłanych mu przez poprawnych politycznie widzów.
Bawi go niemal wszystko. I niemal wszyscy. Niemal, bo po słynnych „filipińskich występach” Aleksandra Kwaśniewskiego okazało się, że zachowanie byłego prezydenta Polski, dziennikarza telewizji TVN nie rozśmiesza...
Żarty z Kwaśniewskiego ("nie wiadomo czy lider lewicy przyjmuje je w tabletkach, czy w płynie”) chyba nawet zasmuciły Miecugowa! Przy omawianiu materiału filmowego na którym przywódca lewicy chwiejąc się przemawiał do psa o imieniu Saba, dziennikarz wykazał się delikatnością o jaką pewnie nikt go wcześniej nie podejrzewał!
No bo jak tu się śmiać, tłumaczył niedawny wesołek, kiedy nawet nie wiemy, czy prezydent rzeczywiście nie był chory? Problemy z utrzymaniem równowagi to dla Kwaśniewskiego nie pierwszyzna, ale... a nuż tym razem rzeczywiście chwiejne stany spowodował uraz goleni, czy jakiejkowliek innej cześci ciała! Jak tu się śmiać, skoro alkomatem nikt stanu byłego prezydenta nie zbadał. Poza tym choroba alkoholowa to też nie powód do śmiechu... Bylby to zresztą śmiech niesluszny politycznie...
Coś mi sie zdaje, że po zwycięstwie PO, przed polskimi kabareciarzami okres prawdziwej posuchy...
Inne tematy w dziale Polityka