Godziemba Godziemba
1317
BLOG

Stereotyp Polaka na łamach "Nowego Kuriera Warszawskiego"

Godziemba Godziemba Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 28

W okresie okupacji niemieckiej, władze okupacyjne starały się zbudować propagandowy stereotyp Polaka-brudasa, Polaka-lenia, Polaka-anarchisty.

Nowy Kurier Warszawski to dziennik, który ukazywał się od 11 października 1939 do 17 stycznia 1945 roku na terenie Generalnego Gubernatorstwa, w jego ośrodkach miejskich oraz na terenie dystryktu warszawskiego. Przeciętny nakład wynosił 200-300 tysięcy egzemplarzy, a jego redaktorem naczelnym był Kurt Seidel, choć podawano iż był nim Franciszek Sowiński – był to jeszcze jeden zabieg (poza zachowaniem nazwy, podobnej czcionki) mający przekonać odbiorców o kontynuacji dawnego Kuriera Warszawskiego.
 
Stereotyp Polaka budowany był na różne sposoby, pierwszym z nich była relacja obcokrajowca. W artykule „Duma polska w oczach obcych” z 1941 roku, przedstawiona jest relacja Szkota z początku XVII w. , który tak opisywał Polaków: „Przy użyciu łagodności stają się bezczelnymi. Jeżeli ich jednak chwycić silniej, są bardziej podatni”. Wtóruje Francuz: „Polacy osiągnęli pod obcym panowaniem wiek męski, którego nie mogli osiągnąć podczas 900 lat niepodległości. Oto jedyny sposób uczynienia z nich Europejczyków”. Inny Francuz z XVIII w. dodaje: „Naród ten do niczego się nie nadaje, przy jego pomocy można organizować tylko nieład”. Widoczna jest w tym oczywista próba wmówienia Polakom ich niezdolności do stworzenia własnego państwa, własnej państwowości.
 
Z kolei obserwator z XIX w. stwierdza, że Polacy to naród, to urodzona kawaleria, wierzy, że zdoła przeskoczyć każdą przeszkodę, wychodząc przytem obronną ręką”, inny opisuje Polaków jako naród nielogiczny, uparty, w którym istnieje przepaść między rozsądkiem a czynem.
 
Stereotyp Polaka XX wieku przedstawia relacja oficera francuskiego bawiącego w Warszawie w latach 30. : „są oni niechlujni, piją ciągle wódkę i leniuchują. (…) Polki nie mają godności. Są one gotowe sprzedać się każdemu. (…) Słowiańską ich duszę cechuje niewiarygodny fałsz, płytkość, zarozumiałość, lubieżność i zakłamanie. Są to po prostu szkodliwe zwierzątka”. Jest to najostrzejsza wypowiedź o Polakach na łamach warszawskiej gadzinówki.
 
II Rzeczypospolita była –wedle propagandy niemieckiej – tworem powstałym z „woli wersalskiego traktatu przemocy”, nie respektującym „etnograficznej sprawiedliwości”, zbudowanym na „bezprawiu i ucisku wszystkich innych narodowości”.
Rząd nie dbał o zwykłych obywateli, szczególnie chłopów stanowiących zdecydowaną większość społeczeństwa. „Wieś polska – pisano – roi się po prostu od bezrolnych i małorolnych, którzy w najlepszych nawet gospodarczo latach cierpieli niedostatek, a często i głód”. Natomiast w miastach szerzyło się bezrobocie, a polski robotnik „nie miał zabezpieczonej przyszłości, płace były tak niskie, że nawet przy niskich kosztach utrzymania nie zapewniały poziomu życia odpowiadającego stosunkom środkowo-europejskim”. W miastach powszechny był bród, gdyż mieszkańcy nie rozporządzali „choćby prymitywnymi urządzeniami higienicznymi”. W tych warunkach „tylko przymusowo zaprowadzona higiena wraz z olbrzymim ładunkiem dynamitu mogą wysadzić w powietrze siedzibę zarazy, jaką są polskie miasta”.
 
Spowodowano to było – wedle propagandzistów dziennika – wieloma błędami: „wprowadzono walutę złotą zbyt wcześnie i na zbyt wysokim poziomie. (…) Brak oszczędności i wynikająca stąd powściągliwość banków do udzielania kredytów na cele inwestycyjne i obrotowe stworzyły konieczność kredytu wekslowego”. Bezwzględna zaś polityka podatkowa „nie pozwalała na podwyższenie cen artykułów rolniczych, co utrzymywało rolnictwo nadal na pierwotnym, prymitywnym poziomie”.
Ta polityka sprawiła, iż gospodarkę zdominowały „hieny gospodarcze i żydowscy wyzyskiwacze”, gdyż najważniejsi przedstawiciele władz byli sympatykami Żydów – „czołowa klika, która panowała to – Judeo-Galilea cała”.
 
II RP prowadziła „awanturniczą politykę”, a po 1935 roku polska polityka zagraniczna była pełna „lawirowania i targowania się pozbawionego wszelkich zasad między Niemcami i Związkiem Sowieckim”. W 1939 roku polski rząd nie zgodził się na „unormowanie sytuacji na granicy wschodniej Niemiec w ramach przyjaznych stosunków i na drodze pokojowej”, a Niemcy na swe propozycje usłyszeli odpowiedź – „należymy do narodu, który miał w swej historii <hołd pruski>. Pamięć o tym winna być przypomnieniem dla sąsiadów”.
Wedle Nowego Kuriera Warszawskiego postawa Polaków wobec Niemców wynikała z faktu, iż Rzeczypospolita była „bastionem walk przeciw Niemcom i przez wiele stuleci symbolem pochodu przeciw niemczyźnie”.
 
W celu wzmocnienia tego obrazu, propaganda ukazuje równocześnie Polaków jako militarystów, stanowiących wielkie zagrożenie dla Europy, nie umiejących współpracować z innymi narodami. Polak to wróg Niemców, ziejący nienawiścią i gotowy mordować ich przy każdej sposobności. W 1939 roku ukazało się szereg relacji ukazujących Polaków mordujących Niemców w e wrześniu 1939 roku. „Otoczyła ich – opisywano los lotników niemieckich, którzy wylądowali na spadochronach w okolicach Poznania – i napadła zgraja wyrostków w wieku 15-20 lat. W tym kilka kobiet (…) przetrząsnęła kieszenie zmarłego lotnika, zabierając mu pieniądze, zegarek, pierścionki, obuwie, nawet odrywając guziki od munduru. Następnie rzucono się na resztę bezbronnych Niemców”.
 
 Wizji tej towarzyszył obraz Polaka-bandyty. Nowy Kurier Warszawski w rubryce „Kronika Warszawska” w każdym numerze umieszczał doniesienia o mordach, napadach bandyckich i innych przestępstwach popełnianych przez Polaków. Dodatkowo Polak przedstawiany był jako narzędzie w angielskich rękach, „niewolniczo posłuszny”, który nie potrafił przeciwstawić się dominacji Żydów i był przez nich nieustannie wykorzystywany.
 
Opis polskiej gospodarki nie odbiegał od stereotypowego określenia „polnische Wirtschaft”. Taka ocenę wzmacniały reportaże ukazujące Polaków przy pracy – „robotnicy zatrudnieni przy wyładowywaniu pociągów z żywnością, stojąc po kostki we wspaniałej pszenicy, przyglądali się bezczynnie, jak ona się pali o pół metra od ich stóp. Robili oni wrażenie jakby ich to w ogóle nie obchodziło”.
 
Temu opisowi złego Polaka przeciwstawiano pozytywny wizerunek Niemca. Już w 1939 roku czytelników uraczono taką wzruszającą historyjką: „W czasie takiego rekordowego objazdu dotarł pewien oddział do wsi szczególnie bogatej w gęsi. Chociaż przedni wóz zmniejszył znacznie szybkość, aby zapobiec mordowi masowemu, wjechał mimo to w stado gęsi. Kierowca hamował co sił, jednak pewien odważny gąsior rzucił się na intruza i dostał się po koła gdzie zakończył życie, zbyt chudy jeszcze i o kilka tygodni za wcześnie. Lecz co się stało W następnej chwili samochód stanął raptownie, wyskoczył z niego młody podporucznik z umazaną prochem twarzą, wykrzyknął parę niezrozumiałych słów, sięgnął do kieszeni i , wyjąwszy błyszczącą monetę, wciska ją do ręki starej pomarszczonej staruszki, która pilnował stada. – Za przejechanie gęsi – krzyknął oficer przez szparę odjeżdżającego wozu. Staruszka nie mogła tego początkowo pojąć, chciała zwrócić pieniądze, lecz nie mogła na swoich słabych nogach dogonić wozu pancernego. Za tę błyszczącą monetę można było wtedy w Beskidach zakupić ćwierć tuzina tłustych gęsi. Może nie miał przy sobie drobnych. Ale najprawdopodobniej trzymał się zasady: <Porządek musi być>. Przejechał gęś, więc musiał za nią zapłacić”.  
 
Ten niemiecki kult dla porządku, propaganda uzupełniała innymi: „czysty”, „zdrowy”, „praktyczny”, „pracowity”, „przyzwoity w postępowaniu”, „oszczędny”, przedkładający „dobro ogółu przed dobrem jednostki”. Ta podstawa pozwoliła Niemcom do zbudowania silnego państwa i gospodarki. „Największe zdumienie – pisano w 1939 roku – budzi w cudzoziemcu przebywającym na terytorium Rzeszy, absolutny spokój i porządek jaki tam panuje. (…) Godny podziwu sukces niemiecko-polskich walk jest rezultatem wielkiej i ostatecznej mobilizacji i rozwinięcia wszystkich sił narodu”. Był to wynik współpracy niemieckiego żołnierza z niemieckim robotnikiem – „wojnę wygrywa ten, kto lepiej i wydajniej pracuje, daliśmy tym samym światu dowód, że Niemcy posiadają nie tylko najlepszych żołnierzy, lecz również najlepszych robotników”. Wyjątkowość Niemca miała polegać na misję, która miał do spełnienia, „misję kierowania innymi narodami”. Był on czynnikiem kulturotwórczym w tej misji – „jakie spełniają od wieków Niemcy w miastach Wschodu”.
 
Tak skonstruowany stereotyp Niemca miał, stanowić kuszącą ofertę dla Polaków, pragnących powrotu porządku, czystości oraz zakończenia biedy i zacofania. Służyło to niewątpliwie także usprawiedliwieniu budowy „nowego ładu” na terenie GG.
 
Dyskredytacja władz polskich sprzed 1939 roku oraz tych na emigracji, podkreślanie ich wystawnego życia, przy jednoczesnym schlebianiu polskim robotnikom i chłopom, cierpiącym głód, miało na celu wykopanie przepaści między rządzącymi a resztą społeczeństwa. To rozbicie społeczeństwa miało ułatwić Niemcom kontrolę nad mieszkańcami GG. Należy bowiem zgodzić się z tezą V. Volkoff’a, zgodnie z którą „przynależność do spójnych grup stanowi ochronę przed propagandą (…). Rozbicie tych grup staje się więc imperatywem w ogólnej strategii dezintegracji. Do tej kategorii można zaliczyć: wspólnoty narodowe lub regionalne, grupy wyznaniowe, partie polityczne, grupy zawodowe”.
 
 
Wybrana literatura:
 
C. Madajczyk, Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce
T. Szarota, Niemcy i Polacy. Wojenne postrzeganie i stereotypy
V. Volkoff, Dezinformacja – oręż wojny
W. Wójcik, Prasa gadzinowa Generalnego Gubernatorstwa (1939-1945)
  
Godziemba
O mnie Godziemba

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura