Interwencja pracownika BOR-u zatrzymującego uczestnika wiecu wyborczego prezydenta powinna być od razu skierowana do prokuratury.
Oficer BOR-u nękał i bezpodstawnie straszył zatrzymaniem człowieka na ulicy: zadane pytanie powtarzał trzy razy (co to jest bat?), mimo iż pan Paweł udzielił mu odpowiedzi. Pan Paweł zachował się bardzo skromnie, bo nie uznał się za podmiot właściwy do wyjaśniania. (słowo „bat” jest akurat słowem wieloznacznym”)
Jeśli tak wysoko postawiony funkcjonariusz nie wie, że w kwestiach znaczenia wyrazów pytania należy kierować do Rady Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk, to powinien być od razu skierowany na badania psychologiczne, bo chyba nie jest osobą, która powinna ochraniać najwyższą w państwie osobę.
Uwaga, na wiecach słowik obowiązkowy, bo może podejść funkcjonariusz i zapytać, co to jest spektrofotometria, albo ile Singapur eksportuje węgla.
Oficer powinien zostać usunięty natychmiast ze służby, bo:
1. Jeśli pan Paweł był rzeczywistym zagrożeniem dla prezydenta, powinien podjąć prawidłowe kroki operacyjne: „zdjąć” go, jeśli zagrożenie było bezpośrednie, lub śledzić, jeśli akcja miała znamiona zorganizowanej, w celu doprowadzenia do reszty grupy.
Swoim działaniem oficer został zdemaskowany, a jeśli pan Paweł rzeczywiście planował jakiś zamach będzie teraz miał się na baczności, a funkcjonariusz BOR-u wspaniale ułatwił mu rozpoznanie.
2. Jeśli pan Paweł nie był zagrożeniem, być może oficer podjął błędną decyzję, ze musi chronić prezydenta również przed okrzykami krytykującymi – bo nie sądzę, aby sam prezydent wydał takie rozporządzenie.
Przynajmniej na czas kampanii oficer powinien być usunięty z ochrony, bo zagraża wizerunkowi prezydenta promującego szeroko rozumianą zgodę.
Ciekawe, czy znajdzie się prokurator lub periodyk, który zainteresuje się tym ewidentnym pogwałceniem praw obywatelskich?
Inne tematy w dziale Polityka
