Zapalmy lampy – zapraszali artyści z lednickiej sceny, zaświećmy swoje świece... a młodzież zaświeciła, ale komórkami. Stąd też mój entuzjazm - pomysłowość wyznawców nie ma granic – mają oni niezwykłą skuteczność w adaptowaniu do swoich potrzeb rzeczy, czy zjawisk, które z założenia stanowić powinny raczej synonim niewiary.
Kto ma lepszą komórkę? To powód do niejednej kłótni w szkole, nie raz jest też przyczyną sporych kompleksów, a nawet ostracyzmu. Komórka, do niedawna symbol luksusu, jeśli miała świecić to raczej na kluczyki wozu podczas otwierania, albo już to na koncertach pop-kulturowych. Tymczasem świeci w Lednicy zamiast świecy, symbolu wiary.
Podobnie z Internetem – również dla katolików stał się on platformą wymiany doświadczeń, kontaktu z parafią i duchownymi. Powstały różne formy pomocy poprzez sieć, księża śmiało dyskutują na forach... ku ubolewaniu nie rozumiejących tematu, nie ma spowiedzi przez internet, no, ale tej nie będzie. Parę lat temu obserwowałem też zjawisko, iż małe gminy czasem nie miały strony internetowej, miały je natomiast lokalne parafie.
I tu zgodziłbym się z panem Dornem, że poglądy nie mają przypisanych form ich rozpowszechniania. Prawicowość, katolicyzm nie musi zarażać na lokalnych odczytach i w trudnych do zrozumienia, szczególnie dla młodych, czasopismach. Każda metoda jest dobra. Wydaje się, że Pan Bóg rozumie to doskonale.
Swoją drogą w Lednicy zebrało się prawie 80 tys. młodzieży. W tym samym czasie w kolejnej odsłonie Parady Równości przeszło max 7-8 tys., (to wg organizatorów, bo wg sił porządkowych około 2 tys.).
Lewica też chciała pospacerować, ale że sama raczej nie ma szans na zebranie wiecu i pokaźniejszej liczby wyznawców, to się przeszli w Paradzie - bo to ma być taka NOWOCZESNA lewica.
W Lednicy postępowość rozumieją zupełnie inaczej, machają komórkami przyjmując jednocześnie pierścienie czystości. Może więc z tej adaptacji nowoczesności wynikają lepsze rezultaty? Może dlatego Pan Bóg prowadzi w rankingu zgromadzeń, mimo, iż jak to się mówi w świecie celebrities... nie ma dobrej prasy.
