Cirmus Cirmus
455
BLOG

O tym jak socjalizm własności wyzbyć potrafi...

Cirmus Cirmus Motoryzacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Szanowni Państwo, 

stoimy u progu rewolucji. Kolejnej. Nie wiadomo już de facto której. Chodzi o tą motoryzacyjną - oto bowiem, po prawie stu latach udaje się nam wyzbyć szkodliwego silnika spalinowego na rzecz ekologicznego silnika elektrycznego! Brawo! 

Problem w tym, że jeszcze na początku XX wieku eksperymentowano z autami elektrycznymi. Szybko jednak ich niedomagania zostały uwydatnione, zaś tanie silniki spalinowe (pozbawione skomplikowanej elektroniki) wyparły biedaczków z rynku. Prace zostały zarzucone. A teraz Norwegia planuje od 2025 roku zakazać sprzedaży aut ze silnikami spalinowymi (co zostało wyprostowane ale pominięte przez media), do tego Niemcy mają zakusy aby iść w ich ślady i ów zakaz wprowadzić od 2030 roku. Jeżeli UE przetrwa, nie zdziwiłoby mnie to, że na terenie całej UE zakazano by w końcu sprzedaży aut z silnikami spalinowymi. Obecnie już normy emisji spalin tzw. normy EURO w swojej wersji 6 są tak restrykcyjne, że nawet wynalazki typu filtry cząstek stałych, Ad Blue, masa elektroniki - nie dają rady ograniczyć w spalinach NOx i w konsekwencji mówi się o zmierzchu silników wysokoprężnych (dieslowskich). Nawet poczciwa benzyna ma mieć obecnie zamontowane filtry cząstek stałych bo nie wyrabia z normami. W przypadku motorówek to przeszło, zakazano sprzedaży zwykłych dwusuwowych silników zaburtowych na terenie UE. Można tylko kupić dwusuwy na niskociśnieniowym wtrysku (np: TLDI Tohatsu) które są z kolei dość problematyczne w serwisowaniu. Obecnie debatuje się, aby zakazać dwusuwów w motocyklach i skuterach. Absurd ? Ależ skąd! Przecież wszyscy umieramy od smogu i wszędobylskiego ,,syfu" w powietrzu. 

Problem jest jednak innego rodzaju. Takowa polityka pro - ekologiczna kosztuje i to nie mało. Ostatecznie obarczeni kosztami jesteśmy my, szarzy użytkownicy.  Spójrzmy :


Dawno, dawno temu, kiedy samochody nie posiadały skomplikowanych wynalazków typu systemy wtrysku paliwa (tylko zwykłe gaźniki) oraz nie miały komputerów, na koszty eksploatacji auta składały się :


1. Przeglądy techniczne
2. Wymiany opon (o ile ktoś miał letnie i zimowe)
3. Ubezpieczenie OC pojazdu
4. Wymiana oleju i filtrów 
5. Paliwo 

KONIEC. 


Obecnie, w dobie aut produkowanych z plastiku i cienkiej blaszki :

1. Regularnie należy wymieniać olej wraz z filtrami (oleju, paliwa, powietrza, kabinowym) wedle producenta co 30 tyś., zaś mechaników co 15 tyś kilometrów.

2. Wymiana rozrządu wraz z pompą wody co około 40 tyś. km. 

3. Wymiana świec zapłonowych / żarowych też po około 30 tyś. km. 

4. Wymiana ogumienia sezonowo i raz na 10 lat kapitalnie. 

5.  Wymiana płynu hamulcowego, bodajże co 2 lata.

6. Czyszczenie, odgrzybianie i napełnianie klimatyzacji.

7. Wymiana oleju w skrzyni biegów (nie mówią o tym producenci, zaś warsztaty koniecznie zalecają po około 50 tyś. km).

8. Usuwanie usterek elektronicznych (jak np: kasowanie błędów z pamięci komputera).

9. Nie wspomnę już o cudach pod tytułem przekręcone panewki w silniku, problemy z padającymi  turbosprężarkami, zapchanymi filtrami cząstek stałych i innymi przypadłościami. Jak chcecie się dowiedzieć co boli dzisiejsze auta to polecam lekturę magazynu : ,,Auto Świat. Katalog 2017" gdzie opisano jakie są najczęstsze awarie w samochodach używanych, obecnie dostępnych na rynku. 


Zbawieniem ma być auto elektryczne. Jego przewaga objawiać się będzie tym, że :

Nie ma silnika spalinowego, zatem nie emituje żadnych zanieczyszczeń. Może być ładowane w domu, na noc z gniazdka jedno jak i trójfazowego. Dodatkowo, wyposażono je w bajery typu system odzysku energii z hamowania - co pozwoli doładować ogniwa oraz panele fotowoltaiczne na dachach - pozwalające oszczędzić energię zużywaną np: przez światła i stale doładowywać akumulator.

Pytanie tylko, kogo będzie na to stać ? Takowy samochód po pierwsze będzie bardzo drogi w zakupie. Nawet w dobie miniaturyzacji i postępu technologicznego, ceny nowych aut nie spadną przez kilka ładnych lat. Dodatkowo, musi powstać infrastruktura (sieć stacji ładowań albo punktów wymiany ogniw - jest w trakcie). Serwisowanie elektryków też nie będzie tanie, nie ma póki co fachowców którzy się tym zajmą (bo jest tam masa elektroniki, zaś części zamiennych nie ma).  Jest jeszcze jedna rzecz o której się niewiele mówi. Energię elektryczną dla tych pojazdów należy jakoś wyprodukować - owszem w elektrowniach (albo elektrociepłowniach), nawet w spalarniach śmieci (które zamienią szkodliwe odpady na ciepło i elektryczność). Owszem, tak skomasowane wytwarzanie energii jest o wiele lepsze (można zastosować potężne systemy filtrujące i dopalające produkty spalania), jednak nie pozostaje bez wpływu na środowisko naturalne. Przy obecnym stanie infrastruktury przesyłowej i mocach które posiadają polskie spółki energetyczne, upowszechnienie się w ciągu kilku lat aut elektrycznych może oznaczać tylko jedno - całkowity paraliż sieci. Sieci będą obciążone całkowicie przez całą dobę - za dnia przez biura/zakłady pracy zaś nocami przez ludzi ładujących swoje auta. Będzie trzeba modernizować linie przesyłowe, budować nowe bloki energetyczne. Pytanie tylko, z czego uzyskać energię która będzie tania i ekologiczna? Węgiel? Jego spalanie jest cofaniem się do stanu sprzed rewolucji (bo koniec końców i tak wyemitujemy to samo do środowiska, tylko z elektrowni). Ropa? To samo. Gaz ? Za drogi i w dodatku z Rosji. Zostaje atom. Tak proszę państwa, będziemy się oszukiwać, że na co dzień nie zatruwamy środowiska dojeżdżając do pracy, jednak prąd będziemy czerpać z bloków jądrowych które są bardzo czyste do momentu awarii. No ale miało być o socjalizmie...

Zatem wszystko co wyżej napisałem, może się spełnić. Przy czym jest jeden problem. Młode pokolenia nie chcą się motoryzować. Spójrzmy na USA. Młodzi ludzie nie zdobywają tam już tak chętnie prawa jazdy jak ich rodzice. Korzystają z transportu zbiorowego oraz sieci usług taksówkarskich. W dobie aut autonomicznych i Ubera dzięki któremu taksówki są dostępne 24/7 za pomocą smartfona, bez konieczności zatrudniania kierowców - na co komu drogi i problematyczny samochód? Kosztujący ogromne pieniądze już na dzień dzisiejszy (zaś używany jest awaryjny i nie można nim wjechać do centrum), powodujący problemy z parkowaniem (płatne strefy), wymagający poświęcenia czasu i uwagi na prowadzenie (nawet w dobie GPSu), narażony na kradzieże - jednym słowem czeka nas komunizm. Wspólnota ludzi którzy będą poruszać się pojazdami autonomicznymi, elektrycznymi, drogimi w utrzymaniu i w dodatku nie swoimi. A miało być tak pięknie, samochód dla każdego Kowalskiego...przy czym w dobie socjalizmu ów twór powszechny stanie się tak drogi, iż nikogo na niego stać nie będzie. 


 

Cirmus
O mnie Cirmus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie