Pamięć ludzka jest ulotna. Najlepiej to widać na przykładzie jakże hucznych obchodów 70 rocznicy urodzin Wałęsy. Rząd, premier, prominenci władzy i cały szereg celebrytów, którzy jeszcze niedawno wstydzili się tam bywać.
Ano przyjrzyjmy się jak to dawniej było.
Po przegranych przez Wałęsę wyborach prezydenckich w 2000 roku (gdzie uzyskał zaledwie 1% głosów), był on w niełasce większości mediów i prominentów rządowych. Większość dziennikarzy wyraźnie kpiła z byłego przywódcy związkowego. Co najwyżej pisano, że„były prezydent jest postacią kontrowersyjną, dla niektórych irytującą, ale na pewno nie bezbarwną”
Do posesji byłego prezydenta na ul. Polanki w Gdańsku-Oliwie przybyło ponad 300 gości.. - Wszystkich, którzy nie przybyli na ten jubileusz z mojego powodu - przepraszam. Tym, co nie mogli przyjechać, wybaczam - powitał gości Wałęsa.
Ale ci co przyszli to byli z reguły byli politycy i osoby z drugiego i trzeciego rzędu, którzy swoim przybyciem nie mogli sobie już zaszkodzić lub narazić się na kpiny prasy.
I tak między innymi pokazali się b. premier Jan Krzysztof Bielecki, byli wicepremierzy w rządzie Buzka – Janusz Steihof i Janusz Tomaszewski, byli politycy AWS – Jacek Rybicki, Jan Maria Jackowski oraz były szef UOP-u Gromosław Czempinski. Życzenia złożyli też ks. Prałat Henryk Jankowski, Jerzy Borowczyk, Bogdan Borusewicz, Danuta Hojarska, Jacek Kurski, Bogdan Lis, Maciej Płażynski, Zbigniew Religa czy Janusz Śniadek.
Wielu bardziej znamienitych gości zwyczajnie zignorowało zaproszenia od Wałęsy.Zrobili to m in. Leszek Balcerowicz, Tadeusz Mazowiecki, Andrzej Gwiazda czy Jan Maria Rokita.
Próżno było szukać dzisiejszych prominentów z PO czy SLD, którzy teraz tak chętnie się dzisiaj afiszują z byłym prezydentem..
Co ciekawe, ze strony rządu (SLD i Leszek Miller) czy kancelarii prezydenta RP (Kwaśniewski) nie było żadnych oficjalnych życzeń, zwyczajnie sprawę przemilczano.
I jeszcze jedna ciekawostka. Wbrew temu co dzisiaj głosi Wałęsa, wtedy wspierał Solidarność i nie widział nic strasznego w strajku generalnym. . Jego zdaniem, w referendum związkowcy w obronie praw pracowniczych prawdopodobnie zagłosują na "tak", bo w obliczu"tak wielu krzywd i niesprawiedliwości odpowiedź nie może być inna".
Szkoda, że takich rzeczy nie przypominają dziennikarze i media.
Inne tematy w dziale Polityka