Jarosław Kaczyński zaczął czyszczenie struktur PiS. Marek Migalski dał się ostatnio we znaki szefowi, kwestionując celność jego rozstrzygnięć, zapłacił za to usunięciem z delegacji PiS w ECR w PE. Jeżeli ktoś sądził, że Migalski to politycznie letni człowiek, który tylko chciał być ważnym poprzez medialne narzędzia, to musiał nie zauważać jego spontanicznej wrogości wobec rywali politycznych.
Przemeblowanie i ruchy tektoniczne w PiS dadzą się zauważyć nieuzbrojonym partyjnym okiem. Migalski pozostawał i pozostaje w partyjnej grze, jako ten, który najmniej płaci. Ale także ten, który potrafi artykułować najdobitniej potrzeby tej części PiS, która najwydatniej przysłużyła się do sukcesu Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Dlatego „promotorem” usunięcia go był prof. Ryszard Legutko. Migalski pozostaje w dalszym ciągu tym, który jest reprezentantem liberalnego skrzydła w PiS, nieprzypadkowo otrzymał poparcie Poncyliusza i Kluzik-Rostkowskiej.
Na ile najświeższa wiadomość o rozwiązaniu struktur PiS na Pomorzu ma się do pozbycia się Migalskiego, dowiemy się niebawem. Wszak stamtąd pochodzą prominentni – przynajmniej medialnie – członkowie PiS – Jacek Kurski i Tadeusz Cymański. Śmiem twierdzić, że to ta sama decyzja sprzątania niesubordynowanych. Albo zobaczymy w najbliższych dniach, kto będzie towarzyszył Migalskiemu, albo zajdą o wiele bardziej zasadniczej zmiany.
Nigdy to jednak nie kończy się tak, jak chciałby ten, kto zaczął się pozbywać niewygodnych. Bo na Migalskim i strukturach PiS na Pomorzu się nie skończy.
Inne tematy w dziale Polityka