Pomysł iście świetny, bez mała anielski – z taką propozycją ma wystąpić klub parlamentarny PiS, aby mieć problem z głowy. Ustawowo uregulować prawo łaski stosowane przez prezydenta. Tak zapowiedział Mariusz Błaszczak. Od razu wszyscy się cieszymy, bo łaska pańska (czyt. prezydencka) nie może na byle jakim koniu jeździć, ale ustawowym.
Napisałem pomysł anielski, a może nie? Bo zaraz dopowiada tenże Błaszczak, że PiS domaga się audytu wszystkich ułaskawień poczynionych przez Komorowskiego. Ach, tak. Czyli mamy do czynienia z rewanżem. Muszę zatem poprawić: pomysł iście diabelski.
Wy w nas Dubieneckim, to my w was Słowikiem in spe. Zastanowić się należy, czy to nie wbrew Konstytucji, bo to ona daje takie prerogatywy prezydentowi. Projekt ustawy PiS sprecyzuje wymagania dotyczące stosowania prawa łaski przez prezydenta.
A tymi wymaganiami ma być jawność, transparentność, czyli opinia publiczna ma się dowiedzieć, jakie drgnienia empatii spowodowały u prezydenta, że postawił parafę swą pod łaską. Prezydent Komorowski dotąd ponoć ułaskawił 50 osób, a my Polacy nie wiemy, kogo obdarzył swym uczuciem empatii z tych, którzy naruszyli prawo.
Przemyślność tego projektu jest – hm – iście PiS-owska. Ustawa ma przejść przez Sejm, szabel w nim mają tyle, ile mają. Załóżmy przechodzi, prezydent Komorowski z wielką ochotą podpisuje odebrania mu prerogatyw, które przyznaje mu Konstytucja.
Ba, idźmy dalej. Ktoś wpada, aby ustawę skierować do Trybunału Konstytucyjnego, w którym oczywiście areopag sędziowski działa wbrew Konstytucji tylko dlatego, że PiS domaga się transparentności.
Wszystkie przeszkody – załóżmy są pokonane – ustawa wchodzi w życie. A wszyscy wiemy, że prawo nie działa wstecz. Rozumiecie?
Inne tematy w dziale Polityka