Janusz Palikot wyrósł nieoczekiwanie na gracza pierwszej wielkości. Wyobrażam sobie, jakie owo zdanie może spowodować emocje. Graczem pierwszej ligi – i to ścisłej czołówki – jest dzisiaj, jutro takim nie musi być. Opisuję tylko nieodparte wrażenia. I podkreślam: stało się to zupełnie nieoczekiwanie, choć lider Ruchu swego nazwiska był obecny w życiu politycznym, nieobojętny emocjom, to jednak traktowany, jako dobry materiał na newsa, dobry rozmówca, bo większość dziennikarzy przewyższał darami szarych komórek.
Oto trzy newsy z jednego dnia. Byli działacze Ruchu Palikota urządzają przed siedzibą tej partii w Warszawie happening (styl mistrza) i nazywają go „politycznym dzieciobójcą”. Toż to esencja Palikota. Drugi news jest wywiadem Agnieszki Kublik ze Stanisławem Żelichowskim, ustami i rozsądkiem PSL. Jego wymowa, jak w tytule rozmowy: „Zgodzilibyśmy się na koalicję PO-PSL-SLD”. Czegóż więcej trzeba: PSL przekonuje, że Donalda Tuska wykiwało, a PO publikuje na swoim portalu rzeczywiste „osiągnięcia” reformy emerytalnej in spe. Dla mnie to oczywiste, iż PSL przebiera skrzydełkami, boi się wypadnięcia z koalicji. Zwłaszcza w kontekście (3. news) spotkania premiera z Palikotem i słowami tego ostatniego: „W najgorszym razie wstrzymamy się od głosu”, gdy reforma emerytalna będzie przepychana przez Sejm.
Kim jest Palikot? On z pewnością odpowiedziałby: sobą. Odstaje od większości polityków, których słuchać i oglądać możemy codziennie. Odstaje Palikot w kierunku, w którym oni nigdy nie mieli ciągu. Wzwyż. Określił swoje cele: chcę być premierem. Jak do tej pory mu się udawało. Nawet to, że dostał się ze swoją partią do Sejmu na trzeciej medalowej pozycji. Scena polityczna jest ponoć zabetonowana. Dla innych podmiotów politycznych – tak, nie dla Palikota.
Zagadką jest jego kondycja psychologiczna. Happeningi i komunikaty w przestrzeń medialną – to tylko środki. Swoją wewnętrzną treść ujawnił dawno, czyli idee. Niewielu ją zauważyło. Postrzegam go jako Berlusconiego w polskim wydaniu, w polskich proporcjach. Berlusconiego in spe. Czy tak będzie? Nie jestem prorokiem. Tusk podejmując z nim grę – do tej pory on był liderem w te klocki – wie, czym to może grozić. Palikot gra o pełną pulę.
Inne tematy w dziale Polityka