Platforma coraz bardziej przypomina Titanica. Miała być niezatapialna, bezpieczna dla Polski. Jak na nasze warunki polityczne prawdziwy kolos, gdyż mieszczą się w niej niemal wszystkie treści ideowe, od nurtu lewicowego poprzez liberalizm do autentycznego konserwatyzmu.
Niezatapialność sprawdziła się w tamtej kadencji, a ta niedawno się rozpoczęła i pojawiły się pierwsze problemy. Kapitan i armator zapewniają, że głowa spokojna, taki kolos nie idzie na dno. Od dwóch lat wiemy, że od Arktyki oderwała się góra lodowa i dryfuje na zderzenie, nazywa się Smoleńsk. Ta góra ma już ustalony kierunek i treść zderzenia.
Na pokładzie Titanica dzieje się nie najlepiej. Wcześniej jeden bosman w grodzi bezpieczeństwa zaczął dziurki wiercić, więc kapitan bez żadnych skrupułów kazał wrzucić go w zimną kipiel oceaniczną. Skurczybyk jakąś tratwę wziął ze sobą, bo się uratował i ma niewielką łajbę o nazwie Ruch Palikota, paraduje na niej obok kolosa.
Na pokładzie Titanica mamy następny bunt. Buntownik już nie wierci dziurek w żadnej grodzi, ale próbuje być co najmniej drugim po Bogu. Wydaje rozkazy, a w każdym razie zapowiada, że nie podpisze konwencji Rady Europy w sprawie przemocy wobec kobiet i w rodzinie.
Jarosław Gowin mówi to, czego nie zrobi, w tym samym temacie wyraził się – w dniu kobiet – pierwszy po Bogu, Donald Tusk zapowiedział podpisanie tej konwencji. Do tego minister sprawiedliwości ma sekretne połączenie ideowe z tymi z góry lodowej poprzez wartości chrześcijańskie, tradycje rozumianą, jako skamielina, płeć zastygłą w stereotypie.
Na pokładzie Platformy Gowin nie jest sam, ma wsparcie sporej części załogi. Gdy góra lodowa na tyle będzie blisko, że trzeba będzie ręcznie Titanicem manewrować, w zależności od sytuacji, kapitan wyda rozkaz „ster na prawo, czy też lewo”, buntownik może chcieć wyrwać kierownictwo mu z ręki.
Tego buntownika nie można, jak poprzedniego, wyrzucić za burtę. Góra lodowa jest zbyt blisko, zostanie burzyciel uratowany, a Titanic niesterowalny, bo zabraknie załogi.
Tamten Titanic poszedł na dno, ten nasz metaforyczny, acz polityczny, może za sobą pociągnąć o wiele więcej, naród. Pierwszy po Bogu powinien coś z tym Gowinem zrobić. Co? Przyjrzeć się jego szlifom? Jest już za późno. A góra lodowa planowo i coraz bardziej precyzyjnie dryfuje.
Inne tematy w dziale Polityka