Jarosławowi Kaczyńskiemu trafiła się kolejna gratka, aby zaprezentować „siłę spokoju”: rozejm podczas trwania Euro 2012. Bez żadnych warunków.
Bo jakim warunkiem może być miesięcznica smoleńska z marszrutą z archikatedry pod Pałac Prezydencki. A że w pobliżu Bristol z reprezentantami Rosji, jaka wina prezesa PiS, wszak nie wybierał dla nich miejsca zakwaterowania.
Pewnie uczestnicy tego „marszu pamięci” nie wezmą swoich transparentów z hasłami o zbrodni Putina i Tuska, pewnie nie wezmą także szubienicy dla premiera polskiego rządu. Pewnie nie będą wznosić haseł, które przyzwoity człowiek w piśmie wykropkowuje, bo będę mieli usta zagipsowane modlitwą, a nie „prawdą”.
Lud smoleński to opoka Kaczyńskiego, prowadzi go po Krakowskim Przedmieściu, jak przez pustynię Synaj. Dla nich ma jedną twarz.
Euro to także czas, aby przekonać do siebie nieprzekonanych. To druga twarz - telewidza, która zaprezentowana zostanie podczas oglądania meczów. Kaczyński nie jest żadnym VIP-em, który wraz z innymi premierami miałby korzystać z przywilejów, choć powinien, bo mistrzostwa Europy to zasługa jego i brata Lecha.
Zaś ministra Joanna Mucha to histeryczka, która dmucha na zimne. Rosjanie dostaną szansę poznać polską gościnność, choć na to nie zasługują, a Polacy wreszcie docenią dwie twarze Kaczyńskiego, które nosi dla tubylców.
Jeszcze trochę, a Kaczyński osiągnie nirwanę bóstwa Światowida. Przynajmniej w kwestii facjat.
Inne tematy w dziale Polityka