Cleofas Cleofas
141
BLOG

Trismus

Cleofas Cleofas Polityka Obserwuj notkę 0

 

Monika Olejnik frywolnie sobie zlustrowała rodzinę Kaczyńskich (mamusie i tatusiów), bo coś tam-coś tam (ulubionych chwyt dialektyczny, czy też skrót myślowy pewnych kręgów quasi-politycznych). Frywolnie - to znaczy, jako akta IPN posłużyła jej Wikipedia, którą też się wynosi, jak swego czasu Bronisław Wildstein wyniósł z IPN listę swego nazwiska. Monika O. wyniosła dane z internetu na monitor swojego komputera. Nie potrzeba tylu zabiegów podnoszenia kołnierza i przewracania gałkami ocznymi. Ot, siedzisz sobie przy biurku, popijasz piwo i masz czarno na białym: ten i ten ma złe geny - mało patriotyczne, albo wręcz niepatriotyczne (przyznam się, że nie potrafią operować tego rodzaju zestawem pojęć).

Felieton Moniki O. niczemu specjalnie nie służy, ironizuje, bierze w nawias nieistotne, ale jednak bardzo ważne sprawy. Tak ważne, że gdyby ich nie było, nie byłoby o czym pisać. A pisać trzeba, zwłaszcza, jak jest się dziennikarzem (polityk raczej mówi, retoruje, u nas w kraju retorsuje). Pod koniec felietonu “gwiazda TVN24” na obronę mamusi i tatusiów Kaczyńskich zacytowała Piotra Zarembą “to były trudne czasy i jakoś trzeba było dzieci wyżywić”.

Wspomniała też Dorotę Kanię. Gdyby poskrobać w jej tatusiach i mamusiach, to może się okazać, że jest jakimś krewnym b. I sekretarza (wrażej komunistycznej partii) Stanisława Kani. Owa Kania zlustrowała Annę Grodzkę, która ma złe geny i to podwójnie. Złe geny z mamuś i tatusiów oraz sama z siebie, gdy była płci odmiennej. Sparafrazuję Zarembę: “to były takie czasy i trzeba było coś do gara włożyć”.

Zajrzałem na strony, o których pisała Monika O., a są to strony “Gazety Polskiej”. “Yes, yes, yes”, zakrzyknąłem, jak pierwszy premier z partii Kaczyńskich. Aż trzy materiały, dwa o Annie Grodzkiej, a trzeci będący odpowiedzią Kani na felieton Moniki O. i zapraszający ją do lustracji. Kania jednak nie daje możliwości Monice O., aby zlustrowała jej mamusie i tatusiów, bo dokonuje autolustracji. A wychodzi z niej - no, własnie co? O Stanisławie Kani to ona nawet może nie słyszała. Mamusie i tatusie walczyli z komuną (dlaczego tak długo się trzymała ta wstrętna komuna, hę?), ginęli w Katyniu, etc. Wychodzi Kani - no, własnie to - trismus, albo paw. Nie wiem, na który rzeczownik się zdecydować. To jest jakiś skrzek patriotyzmu, albo szczękościsk tegoż. Ta forma powoduje, że pisać jest jej trudno. To nie jest pisanie, to mus pisania, bo dziennikarz musi pisać, gdyż “trzeba coś do gara włożyć”. Pozostałe materiały na tych internetowych stronach tej samej formalno-treściowej konduity.

Pawia przy pisaniu o mamusiach i tatusiach w Katyniu staram się unikać, choć dwóch moich najbliższych krewnych tam zamordowano. To nie jest jednak temat do gazety. A Monika O. - tak mi inicjał jej się napisał - stała się podejrzana, gdy Kania ją zlustrowała przy okazji autolustracji.

Cleofas
O mnie Cleofas

To - to już lekka przesada.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka