Smutna polska jedność

 Świat nie będzie umierał za Ukrainę. Władimir Putin postawi polityki USA i UE przed faktem dokonanym, czyniąc z Krymu drugą Osetię i Abchazję, po czym przystąpi do konfliktowania Majdanu, aby odkrawać kolejne terytoria Ukrainy.

A my - cóż - będziemy napinać mięśnie. Sytuacja ta przypomina z lat 1918 - 20. Przy czym tamta Rosja nijak się ma do dzisiejszej. Wówczas to Rosja była rozbita, jak dzisiaj Ukraina. A my?

Cóż - zdobywamy się na tymczasową jedność. Przez dwa dni Jarosław Kaczyński mówił jednym głosem z Donaldem Tuskiem, po czym w zapędzie swego "geniuszu" wysłał nieudacznych Adam Hofmana i Adama Lipińskiego na Krym, a ci tylko mogli stamtąd dać tylko nogę.

Ukraina w ogniu jest zagrożeniem dla Polski, to wydaje się oczywiste. Dla nas w tej chwili nie ma niebezpieczeństwa ze strony Rosji, ale za chwilę może to się zmienić. Jesteśmy zależni od mądrości politycznej Ukrainy. Czy ona będzie korzystna dla nas?

Tak jak świat nie będzie umierał za Ukrainę, nie będzie umierał za Polskę. Unia Europejska jest bezzębna na swoich rubieżach, wspólnej dyplomacji nie posiada, wszak to nie Catherine Ashton udała się do Kijowa, tylko Steinmeier i Sikorski.

Oto prezes PiS deklaruje udział w spotkaniach ponadpartyjnych u premiera Tuska i w RBN Bronisława Komorowskiego, uznając tym samym, że na razie nie będzie obalał rządu i poda wreszcie rękę "wybranemu przez nieporozumienie".

Jest się z czego cieszyć, ale to krzywy uśmiech. Smutna jedność polska. Sytuacja na Ukrainie się uspokoi, czyli Rosja będzie stawiać na "fakty dokonane", wojenka polsko-polska wróci.

Putin nie będzie się liczył z własnym społeczeństwem. Wewnętrzną sytuację polityczną ma opanowaną na 100 proc., bo tylu rękodzielnych "polityków" w Rosyjskiej Radzie Federacji oddało mu decyzyjność w wypowiedzeniu wojny światu. Zupełnie inne zdanie maja Rosjanie, bo aż 73 proc. rodaków Putina jest za tym, aby Ukraina decydowała o sobie, a nie Putin.

I to jest w tej chwili jedyne zagrożenie dla Putina, a nie świat. Rosjanie mogą wygrać z Putinem, a nie miękki Zachód.