„Odrzucona konstytucja UE została zmieniona. Konferencja międzyrządowa, której zadaniem było opracowanie tekstów, rozpoczęła prace w poniedziałek, 23 lipca 2007 r., i ukończyła je w nocy 19 października 2007 r. w stolicy Portugalii, Lizbonie. Traktat zostanie podpisany również w Lizbonie w dniu 13 grudnia 2007 roku. Z tego względu będzie on nazywany traktatem lizbońskim.
Liczy on obecnie łącznie 294 strony, starannie przygotowane przez sekretariat Rady Ministrów w formie poprawek i uzupełnień tekstów, które nie są równocześnie widoczne, a zatem nie można ich zrozumieć, chyba że posiada się wiedzę o tym, gdzie dane teksty powinny się znajdować.
Negocjacje odbywały się w tajemnicy. Ani parlamenty krajowe, ani Parlament Europejski nie miały wglądu do tekstów, które były przedmiotem negocjacji na miejscu.
Zmieniona wersja przewiduje ogółem 105 nowych uprawnień UE. Jest ich również 105 w odrzuconej konstytucji, w tym 32 uprawnienia prawodawcze i 73 inne uprawnienia.
Zmieniony tekst przewiduje 68 nowych obszarów, w których decyzje podejmowane są większością głosów, w porównaniu z 68 w odrzuconej konstytucji. - tak relacjonował okoliczności powstania Traktatu Lizbońskiego w publikacji pt. "New name - Same content. The Lisbon Treaty - is it also an EU Constitution?" duński poseł do Parlamentu Europejskiego Jens-Peter Bonde.
Cechą charakterystyczną naszej „debaty publicznej" o Traktacie Lizbońskim jest kłótnia o rzecz, której treść zna niewiele osób, a jeszcze mniej zna okoliczności powstania tego dokumentu. Zdecydowana większość Polaków wyraża poglądy swoich politycznych idoli, mało zabiegając o sprawdzenie, jak wygląda prawda u podstaw, ani przejmując się czy słowa ich guru mają oparcie w rzeczywistości. Oczywiście można poprzestać na wierze w autorytety Tuska, Komorowskiego czy Kaczyńskiego i na podstawie słów polityków budować świat własnych poglądów tyle, że będzie to świat dziecka, opierającego swoją wiedzę o rzeczy na wyroczni ludzi, do których żywi zaufanie. Wiedza oparta na wierze ma jednak tę wadę, że jest uzależniona od swojego źródła poznania i ograniczona do zakresu, jaki nadał jej polityczny idol. Podobno ślepy i głuchoniemy obywatel jest błogosławieństwem dla państwa. Kto jednak chciałby w takim państwie żyć?
Dlatego dobrze się dzieje, że na S24 są prezentowane również dokumenty, związane ze sprawą Traktatu, jak wpis Emisariusza IV RP, prezentujący tekst poprawek zgłoszonych przez PIS do projektu Ustawy o Ratyfikacji.
Chciałbym zwrócić uwagę na kilka wypowiedzi i dokumentów, których znajomość może być przydatna w ocenie rzeczywistego znaczenia Traktatu z Lizbony.
Rozpocząłem od przytoczenia słów duńskiego posła, by wskazać, że tekst, o który toczy się spór nie jest niczym innym jak przeredagowaną konstytucją, odrzuconą już w drodze referendum przez szereg społeczeństw europejskich.
Valéry Giscard d'Estaing ogłosił rezultaty prac nad traktatem na posiedzeniu Parlamentu Europejskiego 17 lipca 2007 roku. Oświadczył, że treść nowego traktatu jest identyczna z treścią odrzuconej konstytucji, lecz forma zmieniła się z czytelnej konstytucji na dwa komplety niezrozumiałych poprawek do traktatów. Valéry Giscard d'Estaing powiedział, że zgadza się z przewodniczącym-elektem konwentu, byłym premierem i obecnym ministrem spraw wewnętrznych Włoch Giulianem Amato. Według Euobserver.com z 16 lipca 2007 r., Amato powiedział, że konstytucja została celowo sporządzona w sposób nieczytelny dla obywateli, właśnie w celu uniknięcia referendów: "Postanowili oni [przywódcy UE], że dokument powinien być nieczytelny. Jeżeli jest nieczytelny, nie ma charakteru konstytucyjnego - tak to postrzegano. Jeżeli przypadkiem uda się go zrozumieć od razu, może istnieć powód do przeprowadzenia referendum, ponieważ oznaczałoby to, że istnieje coś nowego" (przemówienie w Centre for European Reform w Londynie, 12 lipca 2007 r.; źródło: Euobserver.com. 16 lipca 2007 r.).
Jak treść Traktatu wygląda w oryginale? Można to sprawdzić:
Artykuł 1
Traktat o Unii Europejskiej zmienia się zgodnie z postanowieniami niniejszego artykułu.
PREAMBUŁA
1)W preambule wprowadza się następujące zmiany:
a) dodaje się motyw drugi w brzmieniu:
„INSPIROWANI kulturowym, religijnym i humanistycznym dziedzictwem Europy, z którego wynikają powszechne wartości, stanowiące nienaruszalne i niezbywalne prawa człowieka, jak również wolność, demokracja, równość oraz państwo prawne,";
b) w motywie siódmym, który staje się motywem ósmym, wyrazy „niniejszego Traktatu" zastępuje się wyrazami „niniejszego Traktatu i Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej";
c) w motywie jedenastym, który staje się motywem dwunastym wyrazy „niniejszego Traktatu" zastępuje się wyrazami „niniejszego Traktatu i Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej".
POSTANOWIENIA OGÓLNE
2) W artykule 1 wprowadza się następujące zmiany:
a) na końcu akapitu pierwszego dodaje się następujące wyrazy:
„..., której Państwa Członkowskie przyznają kompetencje do osiągnięcia ich wspólnych celów";
b) akapit trzeci otrzymuje brzmienie:
„Podstawę Unii stanowi niniejszy Traktat oraz Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (zwane dalej »Traktatami«). Oba te Traktaty mają taką samą moc prawną. Unia zastępuje Wspólnotę Europejską i jest jej następcą prawnym.".
3) Dodaje się artykuł 1a w brzmieniu:
„Artykuł 1a Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn.".
http://eur-lex.europa.eu/pl/treaties/dat/12007L/htm/C2007306PL.01001001.htm
W jakim celu, ktoś zadał sobie tyle trudu, by zamiast prostej, czytelnej redakcji nowego tekstu, uwzględniającego zmiany, przedstawiać zapisy traktatu w sposób nieczytelny, wskazując jedynie zmiany słów w poszczególnych zdaniach i artykułach? Spójrzmy jeszcze.
Artykuł 2 zawiera „Zmiany Horyzontalne", czyli wskazania jak należy zmieniać formy gramatyczne wyrażeń, występujących w dokumentach unijnych, np. z „wspólnoty", „Wspólnoty Europejskiej" na „Unia", „wspólny rynek" na „rynek wewnętrzny", „Statut Trybunału Sprawiedliwości" na „Statut Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej" itd.
http://eur-lex.europa.eu/pl/treaties/dat/12007L/htm/C2007306PL.01004201.htm
Ta szczególna dbałość o kwestie nomenklatury, mówi więcej o intencjach twórców dokumentu niż obszerne analizy. To słowa tworzą naszą wizję świata. Zmiany, tak szczegółowo określone niosą w sobie przesłanie ideologiczne, są wskazówką jak od teraz postrzegać Nowy Ład.
Gorliwych obrońców Traktatu zachęcam do lektury tego dokumentu i podjęcia próby wyjaśnienia treści zapisów osobie postronnej. Jestem ciekaw po jak długim czasie irytacja i niechęć do twórców dokumentu zdominuje ich zapał.
„Unia Europejska ma własną flagę, hymn i paszporty, ma własną walutę, bank centralny i parlament. UE ma także własną politykę rolną, przemysłową czy zatrudnienia. UE dąży obecnie do harmonizacji polityki fiskalnej i wymiaru sprawiedliwości. Unia ma już wspólną politykę zagraniczną i bezpieczeństwa oraz (przynajmniej na papierze) własną armię. Unia ma także ambicję na własną konstytucję, podmiotowość prawną, wspólną reprezentację dyplomatyczną oraz jednolitą reprezentację na forum organizacji międzynarodowych, włączając Radę Bezpieczeństwa ONZ. Unijne prawodawstwo rośnie każdego dnia. Jakie więc atrybuty państwa są jeszcze Unii potrzebne poza tymi, które już ma lub właśnie nabywa? Cóż to jest, jeśli nie aspiracja do państwowości? Krótko mówiąc - witamy w Ludowej Republice Europy!
To słowa Rogera Helmera, brytyjskiego deputowanego do Parlamentu Europejskiego, wypowiedziane przed kilkoma laty.
http://www.kki.pl/piojar/polemiki/novus/ue/euromity.html
Ponownie przywołam artykuł Jens-Petera Bonie :
„Wyraz "konstytucja" został usunięty z opublikowanego tekstu traktatu, natomiast funkcje państwa oraz pierwszeństwo prawa i orzecznictwa Unii znajduje wyraźne potwierdzenie w deklaracji nr 27. Zamiast jednoznacznego dodania tego postanowienia wprowadzono odniesienie do różnych orzeczeń Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, z którymi mogą zapoznać się sami obywatele.
W opinii 1/91 Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości traktaty europejskie są wyraźnie opisane jako "karta konstytucyjna wspólnoty opartej na zasadzie praworządności".
Odniesienia mające oznaczać, że konstytucja już istnieje, zostały wprowadzone tylnymi drzwiami. Zatem istnieje konstytucja, konstytucja UE, której będziemy musieli wkrótce przestrzegać, jeżeli traktat lizboński zostanie ratyfikowany."
http://www.informacje.int.pl/Traktat-lizbonski-Nowa-nazwa-stara-tresc-art2828.htm
Jeżeli obecny Traktat Lizboński to nic innego jak odrzucona wcześniej Konstytucja Europejska, przypomnę, jakie zdanie na temat tego dokumentu mieli w 2004 roku Donald Tusk i Jarosław Kaczyński.
„Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk uważa, że w ocenie traktatu należy zachować wstrzemięźliwość i zapoznać się z jego treścią, zanim wyrazi się opinię. Tusk stwierdził też, że dzisiejsze wypowiedzi polityków to raczej propaganda niż rzetelna ocena.(...) Według Rokity, rząd Belki nie spełnił postulatów Sejmu dotyczących kształtu europejskiej konstytucji. Polityk PO dodał, że jego partia "uczyni wszystko", by zawarty w Brukseli kompromis nie wszedł w życie."
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński określił traktat konstytucyjny jako "haniebną kapitulację" Polski. Polityk PiS zapowiedział, że jego partia nie stworzy po wyborach koalicji z partiami, które zaakceptują dokument.
http://www.f.pl/?id=83&kat=66
„Jeżeli PO dziś mówi, że traktat nam się nie podoba, to nie dlatego, że szukamy radykalnych haseł. Trzeba mieć złą wolę, żeby nie widzieć, że w Europie bez Traktatu Konstytucyjnego pozycja Polski jest silniejsza." - twierdził w 2004 r. Donald Tusk .
http://www.trybuna.com.pl/n_show.php?code=2005011428
Można więcej, by wykazać niekonsekwencję, fałsz, obłudę. Tylko, po co? Kto pamięta, ten wie.
Są, zatem dwa wyjścia: albo politycy nie znają treści Traktatu Lizbońskiego i nie wiedzą w ogóle, czego dokument ten dotyczy, albo traktują nas jak stado baranów, kierowanych w zależności od aktualnych potrzeb politycznych, a sam dokument jest dla nich jedynie przydatnym narzędziem.
Nikt nie powiedział przecież, że Traktat - Konstytucja to zbiór praw, który ma bezpośrednio dotyczyć nas - obywateli. Skonstruowanych tak podstępnie, by w imię abstrakcyjnych celów Unii - „wspierania pokoju, jej wartości i dobrobytu jej narodów" (art.2) uczynić z nas jak najbardziej realnych obywateli supermocarstwa - państwa europejskiego.
Nikt inny jak Przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuela Barroso nazwał nową UE "imperium".
"Europa jest imperium. Należy powiedzieć, że imperium nieimperialnym. A jednak imperium".
Z obozów walczących dziś stron, nie usłyszeliśmy, co oznaczają w praktyce przyjęte zapisy, jaki mają wpływ na nasze życie, do jakiego modelu Unii prowadzą. Potraktowano nas jak „hufce szaleńców", „dziecięcą krucjatę", by w imię politycznych, doraźnych celów obdarzyć obywatelstwem w „imperium bez granic".
Jak powiedziałem na początku - kto chce niech daje wiarę słowom polityków i na tej podstawie buduje swoją (?) wizję rzeczywistości. Co najwyżej, po kolejnej zmianie zdania swojego guru, wyjdzie na pospolitego głupca. Kto ma odwagę, niech próbuje samemu dotrzeć do prawdy o tworze, jaki fundują nam spadkobiercy idei Nowego Porządku.
Referendum - jeśli do niego dojdzie, to zaledwie minimum tego, co winni są nam dziś politycy. Bezwarunkowe minimum. Konstytucję wprowadza się w drodze referendum. Chociaż tak nie będziemy bezbronni.
....................
Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.
...............
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka