W IZRAELU KATZÓW BYŁO WIELU...

     Po raz kolejny powraca wątpliwość, czy celem Dobrej Zmiany rzeczywiście jest zastąpienie postkolonialnego państwa teoretycznego Polską przypominającą niepodległą II Rzeczpospolitą. Wciąż się okazuje, że z trudnych do wyjaśnienia powodów państwo polskie, głosząc konieczność wzmocnienia międzynarodowej pozycji Polski, wspiera niemałymi kwotami instytucje i imprezy w jawny sposób szkodzące naszemu wizerunkowi. Ot, choćby niedawny paryski propagandowy sabat, którego uczestnicy z pasją i oddaniem przekonywali świat, że Polacy to najbardziej antysemicki naród w historii ludzkości. Jednocześnie to samo rządzone przez  Prawo i Sprawiedliwość państwo nie wykazuje żadnego realnego zainteresowania podjęciem tematu głęboko zakorzenionego antypolonizmu w Izraelu. Czy ktoś słyszał o jakimś sympozjum albo programie badawczym na którymś z polskich uniwersytetów poświęconemu tej arcyważnej i arcyciekawej sprawie? Pytanie raczej retoryczne - odpowiedź oczywista. Co się kryje za tą dziwaczną polską perwersją? Gnuśność i oportunizm środowisk akademickich, bojaźliwość świata polityki, organizacyjny bezład? Zapewne wszystko to po trochu. Kolejna odsłona państwa teoretycznego, w którym rzekomo ideowa klasa rządząca na każdym kroku ustępuje po części wrogim, a po części obojętnym  środowiskom realnie decydującym o funkcjonowaniu państwa i jego wielu instytucji.