Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
59
BLOG

Gdzie były służby?

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 46

Nie zamierzam znęcać się nad senatorem Piesiewiczem, bo w jego życiu stało się coś złego, co tak po ludzku budzi współczucie i żal. Jest jednak w tej sprawie pewien aspekt, na który warto zwrócić uwagę.

Właściwie temat notki podsunęli mi znajomi na facebooku. Pozwolę sobie zacytować ich wypowiedzi:

Do tego [sprawy Piesiewicza - KW] dochodzi jeszcze jednak sprawa. To właściwie porazka naszych służb. Jesli Senator RP jest szantażowany, to znaczy, że ktoś na niejawnym etacie nie dopełnił swoich obowiązków. A jeśli nie dopełnił, to naraża państwo na spore ryzyko.  Wolę nie myśleć, czy Piesiewicz miał certyfikat dostępu do informacji niejawnych. Jeśli miał, to ABW dała ciała...

Moja króciutka odpowiedź: - Gorzej, jeśli oni o tym wiedzieli... to by już była tragedia.

I kolejny głos: - Służby  pewnie dobrze wiedziały. I niewykluczone, że wiedza o tych materiałach była wiedzą operacyjną z pierwszej ręki.

Właśnie, problem ze "sprawą Piesiewicza" nie jest jedynie brukowym skandalem, ale każe postawić pytanie o sposób funkcjonowania polskiego państwa w dziedzinie nader wrażliwej: obronności i zabezpieczenia jego interesów. Ze strony służb mielibyśmy do czynienia albo z niedopełnieniem obowiązków, albo własną grą, prowadzoną dla sobie wiadomych celów. Nie jest żadną tajemnicą, że nie tylko pod tą szerokością geograficzną różne resorty lubią prowadzić własne gry. Im słabsze i skorumpowane jest państwo, tym możliwości większe.

Równocześnie, w rozmowie z dziennikarzami PRESS Paweł Lisicki, naczelny "Rzeczpospolitej" przyznał, że jego gazeta także otrzymała wcześniej propozycję zakupu materiałów "na Piesiewicza". Lisicki mówi PRESSOWI: - Nie zdecydowałem się na ich zamieszczenie, bo materiały przedstawiały Piesiewicza w sytuacji prywatnej, która nie nosiła znamion łamania prawa. Mi się to nie podoba, ale różna prasa rządzi się swoimi prawami i takie gazety jak ”Super Express” czy ”Fakt” poszukują sensacji prywatno-obyczajowych.

Całość tutaj.

Odpowiedź właściwie całkiem sensowna, ale zawsze można pobawić się teorią spiskową. "Rzeczpospolita" wiedziała, że jeśli opublikuje takie materiały, to będzie musiała wgłębić się w temat solidniej niż "SE". I że będzie musiała postawić także te pytania, które na fb zadali moi znajomi. A to już jest pewien problem i kłopot chyba dla każdej redakcji. Łatwiej więc było udać, że rzecz tyczy tylko "obyczajówki"...

Mam jednak wrażenie, że przedstawianie tej kwestii tylko w kontekście obyczajowym, w świetle powyższych pytań, jest zamazywaniem problemu. A kwestia: gdzie były służby?  jest jak najbardziej zasadna.


Muzycznie polecam: "Opera Nowohucka" Wu-Hae:

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (46)

Inne tematy w dziale Polityka